Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Świat

Turcja oddaje Syryjczykom

Syryjski ostrzał w Akçakale, 3 października 2012 r. Syryjski ostrzał w Akçakale, 3 października 2012 r. Reuters / Forum

Wojna domowa w Syrii zaczyna rozlewać się poza jej granice – w ubiegłą środę Turcja po raz pierwszy ostrzelała terytorium swojego południowego sąsiada, odpowiadając w ten sposób na zbombardowanie tureckiego miasta Akçakale, leżącego 500 m od granicy (zginęło tam pięciu tureckich obywateli, w tym trójka dzieci). Damaszek twierdzi, że w stronę Turcji strzelali syryjscy rebelianci, jeszcze tego samego dnia przekonywał, że wojsko już przywróciło spokój w tym regionie. Jednak wymiana ognia przez granicę w poniedziałek wciąż trwała.

W reakcji na te wydarzenia turecki parlament przedłużył rządowi specjalne prerogatywy, zezwalające na użycie wojska poza granicami kraju. Głosowanie miało głównie wymiar symboliczny – premier Turcji Recep Tayyip Erdoğan otrzymał takie uprawnienia już w 2007 r. i wykorzystywał je, wysyłając komandosów do Iraku w pogoń za kurdyjskimi partyzantami. Do poniedziałku żaden turecki żołnierz oficjalnie nie przekroczył granicy z Syrią.

W samym Akçakale syryjski atak wywołał gwałtowne protesty przeciwko rządowi Erdoğana. Według dziennika „Radikal” rząd turecki stworzył w tym mieście bazę dla syryjskich rebeliantów, którzy stamtąd atakowali wojska reżimu Baszara Asada po drugiej stronie granicy. Mieszkańcy mają rządowi za złe, że naraził ich bezpieczeństwo – do tego stopnia, że turecki minister pracy, obecny na pogrzebie ofiar syryjskiego ataku, omal nie został pobity. Według październikowego sondażu German Marshall Fund 57 proc. badanych Turków jest przeciwnych jakiejkolwiek akcji zbrojnej poza granicami Turcji.

Polityka 41.2012 (2878) z dnia 10.10.2012; Ludzie i wydarzenia. Świat; s. 10
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Jednorazowe e-papierosy: plaga wśród dzieci, cukierkowa używka. Skala problemu przeraża

Jednorazowe e-papierosy to plaga wśród dzieci i młodzieży. Czy planowany zakaz sprzedaży coś da, skoro istniejące od dziewięciu lat regulacje, zabraniające sprzedaży tzw. endsów z tytoniem małoletnim oraz przez internet, są nagminnie i bezkarnie łamane?

Agnieszka Sowa
11.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną