Na organizację skoku Feliksa Baumgartnera z wysokości 39 km producent Red Bulla wyłożył 20 mln dol. Świat uwierzył, że wyczyn jest zdarzeniem równie doniosłym, jak np. lądowanie na Księżycu, i godzinami wpatrywał się w logo napoju umieszczone na kombinezonie skoczka, który w trakcie spadania przekroczył prędkość dźwięku, osiągając 1342,8 km/h. Lot transmitowały telewizje 50 krajach. W Internecie można go było śledzić w ponad stu serwisach, moment skoku tylko w YouTube widziało około 8 mln osób. Widzowie zaglądali do centrum dowodzenia i do kapsuły podwieszonej pod wielkim helowym balonem. Organizatorzy umiejętnie stopniowali napięcie, start kilkakrotnie przekładano, nawet wybór lotniska w Roswell, gdzie kiedyś rzekomo pojawiło się UFO, nie był przypadkowy. To wszystko sprawiło, że eskapada Baumgartnera zostanie zapamiętana raczej jako marketingowy majstersztyk niż wyczyn romantycznego awanturnika.