Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Świat

Internet, wolność, suwerenność

Polska nie zgadza się na nowe ustalenia

Fiasko, tak można krótko podsumować konferencję zorganizowaną przez Międzynarodową Unię Telekomunikacyjną w Dubaju.

Spotkanie WCIT-12 miało doprowadzić do przyjęcia nowych ustaleń w sprawie Międzynarodowych Przepisów Telekomunikacyjnych (ITR). Dotychczasowe pochodzą jeszcze z innej epoki, gdy to stacjonarny telefon, a nie mobilny Internet był synonimem porozumiewania się na odległość.

Internet obywał się, póki co, bez globalnej kontroli, a zarządzanie takimi kwestiami, jak system domen, przestępczość ponadgraniczna, ochrona własności intelektualnych regulowane były poprzez ustalenia pomiędzy zainteresowanymi stronami. W toku dynamicznego rozwoju Internetu drogą samoorganizacji powstał złożony, na pewno niedoskonały, ale sprawnie działający system ustaleń i instytucji. Dzięki niemu sieć działa bez przerwy, mimo że nie odpowiada za nią żaden sekretarz generalny, ani prezes.

To mało komfortowa sytuacja dla wszystkich, którzy przywykli do tradycyjnej koncepcji suwerenności  mówiącej, że suwerenność wyraża się przez instytucje państwa. Z tego punktu widzenia Internet jest medium anarchicznym i może być narzędziem skierowanym przeciw państwu, o czym przekonali się władcy Tunezji i Egiptu podczas Arabskiej Wiosny. Suwerenność w Internecie oznaczałaby np., że władze mogą wyłączyć sieć, tak jak w Polsce wyłączono telefony 13 grudnia 1981 r., lub jak uczynił syryjski reżim Asada w przededniu konferencji WCIT-12.

Na takie podporządkowanie Internetu państwu i organizacjom skupiającym państwa, jak ONZ i jego agendy nie chce zgodzić się wiele krajów demokratycznych. Obawiają się, że przekazanie zarządzania Internetem agendom ONZ zalegalizuje praktyki ograniczania dostępu, cenzurowania i kontroli w Rosji, Chinach, Arabii Saudyjskiej, Iranie i innych państwach, które nie wahają się obecnie takich praktyk stosować, liczyć się jednak muszą z niechęcią światowej opinii publicznej.

Zarządzanie światową przestrzenią telekomunikacyjną w dobie Internetu wymaga modernizacji, podczas konferencji w Dubaju spór dotyczył sposobu i zakresu. Mimo trwających do końca prób, nie udało się osiągnąć kompromisu. Jeszcze w piątek rano ministerstwo administracji i cyfryzacji wydało komunikat, że kompromis jest bliski. Wieczorem tego samego dnia MAiC wydał oświadczenie, że Polska nie podpisze przyjętych ITR. W sprzeciwie nie jesteśmy osamotnieni, stoimy razem ze Stanami Zjednoczonymi, Kanadą, Wielką Brytanią, Szwecją. Nie wiadomo jeszcze, jaki będzie skutek – ITR zostały formalnie przyjęte większością głosów. Czy rozpoczyna się epoka podziału dzielnicowego telekomunikacji i Internetu?

Już jednak w tej chwili można wyciągnąć kilka ciekawych wniosków. Od lat było wiadomo, że dojdzie do sporów, punktem przełomowym okazał się  szczyt ITU w Tunezji w 2005 r. To wówczas Internet przekroczył punkt przełomu, liczba użytkowników z krajów rozwijających się zbliżyła do tych w krajach rozwiniętych. Od tamtego czasu w sieci dominują internauci liczniejszej „reszty świata”. Jednocześnie jednak ciągle dominują w sieci technologie, procedury i zasady wypracowane w okresie dominacji szeroko rozumianego Zachodu. Internet stał się przestrzenią starcia standardów i wojny kultur. Prawa człowieka i wolność różnie są definiowane w zależności od szerokości geograficznej i systemu politycznego. Niestety, przewagę zaczynają zyskiwać siły posługujące się definicjami, jakie nam w Polsce, USA czy Wielkiej Brytanii nie odpowiadają, bo nasze definicje uznajemy za powszechne i uniwersalne.

Wynik szczytu w Dubaju daje również powód do zadowolenia – ze względu na postawę Michała Boniego, szefa MAiC. Jak sam otwarcie przyznaje, on sam, ale też i rząd odrobili głęboko lekcję protestów przeciwko ACTA. Przygotowaniu stanowiska i mandatu na konferencję towarzyszyły konsultacje społeczne. Ministerstwo dbało o bieżącą informację, w końcu twardo reprezentowało na gruncie międzynarodowym przyjęte z polskim społeczeństwem ustalenia. To, co nas cieszy przeraża niestety wiele jeszcze establishmentów na świecie, również w krajach formalnie demokratycznych.

Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Historia

Dlaczego tak późno? Marian Turski w 80. rocznicę wybuchu powstania w getcie warszawskim

Powstanie w warszawskim getcie wybuchło dopiero wtedy, kiedy większość blisko półmilionowego żydowskiego miasta już nie żyła, została zgładzona.

Marian Turski
19.04.2023
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną