Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Świat

Japońskie dylematy

Przegrani i wygrani wyborów w Japonii

Powrót konserwatywnej Partii Liberalno-Demokratycznej i Shinzo Abe na stanowisko premiera Japonii odzwierciedla brak lepszej alternatywy.

PLD wraca do władzy po ponad 50 latach rządów i krótkiej, trzyletniej przerwie, kiedy stracili stery na rzecz Partii Demokratycznej. Wracają, mimo że wcześniej oskarżano ich o stworzenie korupcyjnego układu pomiędzy rządzącymi, wielkim biznesem i rozbudowaną biurokracją, a samego Abe, po roku rządzenia, zapamiętano nie tylko jako „jastrzębia”, ale i jednego z gorszych przywódców ostatniej dekady; bez charyzmy i pomysłów w polityce krajowej, a poza granicami stosującego technikę wybielania Japonii z niepochlebnych działań z czasów II wojny światowej.

Japończycy zagłosowali jednak na PLD, ponieważ rządząca przez ostatnie lata Partia Demokratyczna nie spełniła ich oczekiwań. Miała odmłodzić Japonię i rozbić istniejące od lat układy, a tymczasem zupełnie nie wykorzystała swojej szansy. Od 2009 r. demokraci trzy razy zmieniali premierów, podnieśli podatki i byli nieporadni jak dzieci podczas katastrofy w Fukuszimie, a w dodatku deficyt budżetowy w czasie ich rządów wzrósł pięciokrotnie i dziś stanowi prawie 10 proc. gospodarki. Japonia dryfowała już wcześniej, w czasie rządów PLD, ale i za rządów demokratów wcale nie nabrała rozpędu. Dlatego w rzeczywistości Japończycy nie głosowali za konserwatystami tylko przeciwko demokratom.

Poza tym kiedy Abe był pierwszy raz premierem jego misja stworzenia pięknej i dumnej ze swojej historii Japonii nie trafiała na tak podatny grunt jak teraz. Dziś wiele się zmieniło. Chiny nie tylko prześcignęły gospodarczo Japonię, ale i bardziej aktywnie naciskają na odbieranie kontrolowanych przez Japończyków wysp Senkaku, które Pekin nazywa Diaoyu. A gwałtowne demonstracje antyjapońskie w Chinach przekonały wielu Japończyków, że nowe Chiny już się ich nie boją i teraz zaczynają być krajem, którego to raczej Japonia powinna zacząć się obawiać. I tu pomysły Abe zbiegają się z narastającym niepokojem wśród Japończyków. Polityk przecież już dawno mówił, że Japonia powinna porzucić swoją pacyfistyczną konstytucję, która zabrania posiadania armii i marynarki, i zwiększyć wydatki na wojsko.

Podobnie radykalizują się poglądy Japończyków w sprawie amerykańskich baz na Okinawie, gdzie stacjonuje ponad 40 tys. żołnierzy i drugie tyle członków ich rodzin. I od lat to nie Amerykanie dostosowują się do praw i obyczajów panujących na wyspie, tylko jej mieszkańcy starają się nie wchodzić w drogę Amerykanom. Kolejne wypadki śmiertelne, przestępstwa czy gwałty z udziałem żołnierzy tylko zaostrzają sytuację. I chociaż tutaj PLD nie deklaruje większych zmian Japończycy mają nadzieje, że szybciej oni niż demokraci zmuszą amerykańskie wojska do opuszczenia wyspy.

Nikt nie ma złudzeń co do PLD i Shinzo Abe, ale Japonia się radykalizuje. Może nie aż tak, żeby oddać władzę w ręce skrajnie prawicowej Partii Odbudowy Japonii, ale na tyle, żeby zaufać jastrzębiowi Abe na pewno. Poza tym Partia Odbudowy Japonii i tak zdobyła 54 miejsca w izbie niższej japońskiego parlamentu i konserwatyści z Partii Liberalno Demokratycznej, którzy mają dziś 294 na 480 miejsc, i tak nie raz będą musieli liczyć się ze zdaniem tej skrajnej prawicy.

Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Ja My Oni

Jak dotować dorosłe dzieci? Pięć przykazań

Pięć przykazań dla rodziców, którzy chcą i mogą wesprzeć dorosłe dzieci (i dla dzieci, które wsparcie przyjmują).

Anna Dąbrowska
03.02.2015
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną