Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Świat

Kulka dla Dziadka

Rosyjska mafia się odmładza

Gruzja nie chciała trumny z ciałem gangstera. Gruzja nie chciała trumny z ciałem gangstera. Andrey Smirnov / AFP
Egzekucja Dziadka Hassana, starego bossa moskiewskiej mafii, zakończyła pewną epokę. Miejsce radzieckich mafiosów z zasadami zajmują młodzi gangsterzy. Może to położyć kres cichej współpracy mafii z władzą.
Dziadka Hassana pochowano na moskiewskim cmentarzu, 20 stycznia 2013 r.Andrey Smirnov/AFP Dziadka Hassana pochowano na moskiewskim cmentarzu, 20 stycznia 2013 r.

Ulica Powarska to serce Moskwy. Do Kremla jest stąd góra półtora kilometra. W XIX-wiecznej willi mieści się droga, ale znakomita azerbejdżańska restauracja Stary Faeton. Uwielbiał ją Asłan Usojan, w rosyjskim światku przestępczym znany jako Dziadek Hassan. Był jednym z 11 najważniejszych gangsterów Rosji i b. ZSRR, a niektórzy twierdzą, że ostatnio wręcz najpotężniejszym. Był, bo w drodze na obiad został zastrzelony z rzadkiego karabinu AS Wał, używanego przez oddziały rosyjskiego Specnazu. Celne strzały oddano z odległości 120 m. O zabójcy trudno cokolwiek powiedzieć poza tym, że jest profesjonalistą. Strzelał, stojąc na klatce schodowej przy oknie jednego z pobliskich domów.

Tak spektakularnego zabójstwa nie było już w Moskwie od dawna. Natychmiast podniósł się szum, że to początek nowej fali porachunków gangsterskich, że słabnący prezydent Władimir Putin nie kontroluje sytuacji, że młode wilczki biorą się za wykańczanie starych bossów, pamiętających jeszcze czasy radzieckie.

Asłan Usojan pamiętał je bardzo dobrze. Urodził się w Gruzji, ale z pochodzenia był Kurdem i otwarcie przyznawał się do tego. Przez wiele lat kontrolował główny kanał przerzutowy radzieckiej, a później rosyjskiej broni dla partyzantów kurdyjskich w Turcji, Iraku, Iranie i całym regionie. Inkasował zapłatę w gotówce lub narkotykach. Dziadek Hassan i jego otoczenie działało dokładnie tak, jak to zostało opisane w amerykańskich depeszach z Moskwy, ujawnionych przez Wikileaks – wynika z nich, że w Rosji władza przenika się z mafią, a mafia może liczyć na bezkarność, jeśli pomaga państwu realizować zadania, których ono nie może wypełnić. Usojan doskonale czuł się w tym układzie.

Dziadek miał się dobrze

Jak na prawie 76 lat i kilka zamachów na swoje życie, Dziadek Hassan trzymał się wyjątkowo dobrze. Oprócz klasycznych mafijnych „biznesów”, jak nielegalne kasyna, prostytucja i wymuszenia, w ostatnich latach coraz bardziej interesował się nieruchomościami. Podobno jako pierwszy zorientował się, że można zrobić złoty interes na gruntach, które za rok będą potrzebne organizatorom olimpiady zimowej w Soczi. Już kilka lat temu stał się potentatem ziemskim nad Morzem Czarnym. To zresztą jeden z potencjalnych motywów jego zabójstwa. Być może inne grupy przestępcze, zainteresowane zarobieniem na igrzyskach, postanowiły go zlikwidować, bo był zbyt mocny i nie dopuszczał konkurencji.

Usojan miał za sobą kilka wyroków, pierwszy jeszcze z lat 50. za stawianie oporu milicjantom. Potem siedział za spekulacje i rozboje, kolejne wyroki były coraz ostrzejsze. Ale zamiast się zresocjalizować, Dziadek Hassan wyrósł na jednego z bossów podziemia na południu Rosji i b. ZSRR, głównie dzięki kontaktom nawiązanym za kratkami. Jednak naprawdę szeroko rozwinął skrzydła pod koniec lat 80., gdy można było się zająć prawdziwymi interesami, jak na Zachodzie, a państwo nie kontrolowało tak świata przestępczego, jak w czasach ZSRR. W rozpadającym się imperium partia i KGB miały ważniejsze sprawy niż walka z przestępczością.

Wraz z wolnością i kapitalizmem rozkwitł niekontrolowany handel bronią, przemyt narkotyków, prostytucja na wielką skalę i legalny już hazard. Wtedy na drodze Usojana po pełnię władzy w moskiewskim światku przestępczym stanął boss innej mafii z Kaukazu, Ormianin Rudolf Oganow. Wojna była krwawa dla obu stron. Gazety niemal codziennie donosiły o zabójstwach kolejnych mafiosów. W końcu Oganowa zastrzelono w przydrożnej knajpie pod Moskwą, pakując mu w brzuch 40 kul. Usojan został królem rosyjskiej stolicy, dowodząc, że w tym światku prym wiodą przybysze z Kaukazu, zwłaszcza Gruzini. Jego główny rywal Wiaczesław Iwańkow ps. Japończyk, kolejna legenda rosyjskiej mafii jeszcze z czasów radzieckich, wyjechał w latach 90. do USA, gdzie szybko został aresztowany za wymuszenia, i przesiedział w więzieniu prawie 10 lat. Do jego powrotu w 2005 r. Usojan nie miał konkurencji.

Posłuch wśród mafii

Cieszył się takim autorytetem, że jego pierwszeństwo szanowali nawet przedstawiciele innych grup etnicznych – Czeczeni, Azerowie, Tatarzy, Ormianie – którzy także mają potężne udziały w nielegalnych operacjach. Usojan świetnie dogadywał się z poprzednim merem Moskwy Jurijem Łużkowem, który rządził rosyjską stolicą od początku lat 90. do 2010 r. Łużkow często przedstawiał się jako rosyjski nacjonalista, finansował prawicowe partie i ruchy w różnych częściach b. ZSRR, ale w Moskwie świetnie dogadywał się z mafiami wielu narodowości. Było jasne, kto kontroluje hotele, stacje benzynowe, bazary, prostytucję. I wiadomo było, że nie są to etniczni Rosjanie. Łużkowowi nie przeszkadzało to, pod warunkiem że przestępcy sowicie opłacali się lokalnej władzy i załatwiali swoje sprawy po cichu, by nie drażnić polityków na Kremlu ani opinii publicznej. Przez lata Usojan był jednym z gwarantów tego układu.

Dziadek Hassan należał do Klubu 11, czyli grupy najbardziej wpływowych gangsterów Rosji. Każdy z nich ma prawo koronować nowych „worów w zakonie”, czyli arystokratów półświatka. Członkowie klubu mogą także pozbawić kogoś tytułu, jeśli uważają, że zachowuje się niehonorowo. Spotkania tego elitarnego rosyjskiego grona odbywają się co jakiś czas w różnych miejscach świata.

Jednym z takich miejsc jest hiszpańskie Alicante. Tam właśnie w 2003 r. elita rosyjskiej mafii o mało nie wpadła. Hiszpańska policja dowiedziała się o zlocie klubu od b. oficera rosyjskich służb specjalnych Aleksandra Litwinienki. To właśnie za ten cynk wydano na niego w Moskwie wyrok – w 2006 r. ktoś otruł go polonem dodanym do herbaty w londyńskim lokalu. Podczas spotkania w Alicante rosyjscy gangsterzy wiedzieli, że hiszpańska policja interesuje się nimi, ale ponoć byli przekonani, że są bezpieczni. I mieli rację – choć dzięki Litwinience Hiszpanie posiadali dowody pozwalające im aresztować co najmniej kilku rosyjskich bossów, nie kiwnęli palcem.

Ten zjazd sprzed 10 lat stał się słynny z jeszcze jednego powodu – Dziadek Hassan wyprawił tam urodziny swojemu zięciowi Zaharowi Kałaszowi, wprowadzając go jednocześnie do towarzystwa. Ten gruziński gangster młodszego pokolenia sporo zawdzięcza teściowi. Usojan kreował go od lat na swego następcę i podobno działał w branży, mimo zaawansowanego wieku, wyłącznie po to, by dopilnować interesów zięcia, który aktualnie siedzi w więzieniu. Kilka lat temu aresztowano go w Zjednoczonych Emiratach Arabskich i odesłano do Hiszpanii, gdzie odsiaduje wyrok za wymuszenia i rozboje.

Dziadek i wilki

Po aresztowaniu zięcia Dziadek Hassan nie mógł dogadać się z młodymi wilczkami rosyjskiej mafii. Jego głównym przeciwnikiem stał się pochodzący również z Gruzji Tariel Onijani ps. Taro. Chciał on przejąć biznesy zięcia Usojana oraz nalegał, by bardziej zdecydowanie wejść w przemyt narkotyków z Afganistanu. Rosyjscy gangsterzy nie bez racji uznali bowiem, że wraz z pojawieniem się tam koalicji zachodnich wojsk trzeba wytyczyć nowe szlaki dla afgańskiej heroiny przerzucanej do Europy, a kraje postradzieckie mogą stać się alternatywą wobec tradycyjnych tras wiodących przez Iran czy Turcję. Usojan wspierany przez Japończyka, który zdążył już wrócić do Rosji po odsiadce w USA, był ponoć zwolennikiem inwestycji w bezpieczniejsze interesy, jak nieruchomości i przetargi budowlane, zwłaszcza przed igrzyskami w Soczi. Na tym tle wywiązała się kolejna wojna gangów.

8 czerwca 2008 r. kilkudziesięciu zwolenników Onijaniego omawiało interesy na specjalnie wynajętym statku na zalewie pod Moskwą. Usojan i Japończyk zbojkotowali spotkanie. Nagle na statek wpadł Specnaz rosyjskiego MSW. Aresztowano co prawda tylko jednego gangstera z Gruzji za brak dokumentów legalnego pobytu w Rosji, ale na Dziadka Hassana i Japończyka padło podejrzenie, że wsypali kolegów. Rok później Japończyk zginął w niewyjaśnionych okolicznościach. Na Dziadka Hassana przygotowano zamach w 2010 r., ale wyszedł z niego cało. Od tego czasu rozpuszczał plotki, że wycofał się z branży i przeniósł się do willi pod Moskwę, z której rzekomo prawie nie wychodzi. To był tylko blef, w rzeczywistości nadal kierował mafią w Moskwie, Petersburgu, na południu Rosji, na Syberii, a niektórzy twierdzą, że także na rosyjskim Dalekim Wschodzie.

Gruzja go nie chciała

Bliscy Dziadka Hassana chcieli go pochować w rodzinnej Gruzji. Z Moskwy wystartował nawet prywatny samolot z jego trumną. Ale w Tbilisi odmówiono mu prawa do lądowania i po kilku godzinach krążenia nad miastem maszyna musiała wrócić do Rosji. Ponoć nowe gruzińskie władze z premierem Bidziną Iwaniszwilim, miliarderem (przez niektórych także oskarżanym o związki z półświatkiem), obawiały się, że nie zdołają zapewnić bezpieczeństwa w czasie pogrzebu. Ostatecznie Hassana pochowano w Moskwie.

Pogrzeb był jak zwykle okazją do spotkania przedstawicieli świata przestępczego z całej Rosji. Z przeglądu mafiosów, którzy pojawili się na uroczystości, rosyjska prasa wysnuła wniosek, że z tej branży powoli wykruszają się przestępcy z radzieckiej szkoły, przestrzegający jeszcze pewnych mafijnych zasad, kierujący się bandyckim kodeksem. W ich miejsce pojawili się młodzi, brutalni, pozbawieni wszelkich skrupułów gangsterzy. – To może doprowadzić do nowej wojny gangów w Rosji – ostrzega Marc Galeotti, amerykański ekspert od rosyjskiej mafii. Ale moskiewscy eksperci są zdania, że śmierć Dziadka Hassana to raczej ostatni akord porachunków gangsterskich, w których wygrała młodość. Starzy „worowie w zakonie” w większości już nie żyją.

Wieczorem 16 stycznia, kilka godzin po śmierci Usojana, w innej moskiewskiej restauracji Porto Maltese spotkało się 40 członków jego klanu, którzy obiecali pomścić zamordowanego przywódcę. Ma się tym zająć wybrany tego wieczoru nowy boss – Gruzin Dmitrij Czanturija ps. Miron. Młody, bezwzględny, człowiek na nowe czasy.

Polityka 05.2013 (2893) z dnia 29.01.2013; Świat; s. 48
Oryginalny tytuł tekstu: "Kulka dla Dziadka"
Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Fotoreportaże

Richard Serra: mistrz wielkiego formatu. Przegląd kultowych rzeźb

Richard Serra zmarł 26 marca. Świat stracił jednego z najważniejszych twórców rzeźby. Imponujące realizacje w przestrzeni publicznej jednak pozostaną.

Aleksander Świeszewski
13.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną