Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Świat

Kartel Templariuszy

Państwo w państwie

materiały prasowe
Sześć lat temu rząd Meksyku wypowiedział wojnę narkobiznesowi. Rezultat: gangi nie tylko prosperują, ale rządzą całymi prowincjami.

Droga do meksykańskiego regionu Tierra Caliente (Gorąca Ziemia) wije się w dół pośród piniowych lasów ku żyznemu rajowi, w którym tropikalne owoce tryskają prosto z ziemi, by ponownie wspiąć się w dzikie górskie rejony. Ten tajemniczy, nieujarzmiony zakątek wybrzeża Pacyfiku na pograniczu stanów Michoacán i Guerrero przez wieki znajdował się na peryferiach rządów państwa. Dziś stanowi prawdziwe wyzwanie: de facto to państwo w państwie, rządzone przez osobliwy i żądny krwi gang.

To baza Los Caballeros Templarios (Templariuszy), związku przestępczego, który łączy pseudomistyczną ideologię z krwiożerczym zmysłem handlowym i skłonnością do skrajnej przemocy. Jeden z miejscowych cicho wyznaje: Nikt tu nie wjedzie bez ich wiedzy, wszędzie mają informatorów. – Najlepiej mówić ogólnikami, nigdy nie wiadomo, kto usłyszy – potakuje inny. – To oni mają tu władzę, nie rząd – dodaje kolejny.

Zło konieczne

To tu były już meksykański prezydent Felipe Calderón zainicjował ogólnonarodową zbrojną ofensywę przeciw zorganizowanej przestępczości. Kilka dni po objęciu urzędu w grudniu 2006 r. wysłał do walki oddziały zamaskowanych wojsk i ciężko uzbrojonej policji federalnej – kilka tysięcy w swoim rodzinnym stanie Michoacán i 50 tysięcy w skali całego kraju. Sam przywdział wojskowy mundur, wizytując bazę wojskową w Michoacán, żeby zagrzewać żołnierzy do walki. Komunikat dla świata przestępczego był jasny: po latach ignorowania rosnącej siły karteli narkotykowych nadeszła pora, aby Meksyk naprężył muskuły.

Artykuł pochodzi z najnowszego 5 numeru tygodnika FORUM w kioskach od poniedziałku 4 lutego 2013 r.

 

Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Łomot, wrzaski i deskorolkowcy. Czasem pijani. Hałas może zrujnować życie

Hałas z plenerowych obiektów sportowych może zrujnować życie ludzi mieszkających obok. Sprawom sądowym, kończącym się likwidacją boiska czy skateparku, mogłaby zapobiec wcześniejsza analiza akustyczna planowanych inwestycji.

Agnieszka Kantaruk
23.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną