Bibliofile na całym świecie odetchnęli z ulgą. Kiedy interweniujący w Mali Francuzi odbili z rąk partyzantów Timbuktu, media obiegły informacje, że wycofujący się z miasta islamiści spalili ponad 25 tys. bezcennych manuskryptów, z których duża część miała ponad 800 lat. Na szczęście jednak opiekunowie zbiorów zdołali przenieść je do kilku położonych daleko od siebie magazynów, a najcenniejsze okazy ukryli. Łupem okupantów padły jedynie mniej ważne egzemplarze. Pustynne Timbuktu, wpisane na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO, długo było najważniejszym ośrodkiem naukowym na kontynencie od czasu spłonięcia słynnej biblioteki w Aleksandrii. Leżące na przecięciu saharyjskich szlaków handlowych, stało się bogate w XII w., kiedy sól była droższa od złota. Zamieszkiwane przez ponad 30 tys. ludzi miasto było większe od niejednej europejskiej metropolii. Gromadzono w nim księgozbiory z zakresu geografii, astronomii, medycyny, historii czy teologii – Timbuktu stało się Oxfordem Afryki i popadło w zapomnienie dopiero po spadkach cen soli.
Francuzi odbili z rąk islamistów już prawie wszystkie kluczowe miasta na północy Mali. Ale sukces może się okazać jedynie pozorny – partyzanci unikali większych starć, wycofując się coraz bardziej w głąb Sahary. Mogą przeczekać ofensywę i uderzyć ponownie, gdy Europejczycy będą zmęczeni.