Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Świat

Dziennikarz za dnia, pisarz w nocy

Jeśli realizm, to magiczny

materiały prasowe
Jedyne, czego jestem pewien, to utwory Rolling Stonesów, kubańska rewolucja i kilku przyjaciół – mawia kolumbijski pisarz, Gabriel García Márquez, dla którego otrzymanie Nagrody Nobla było jak własny pogrzeb.

Wszędzie go zapraszano, ponieważ jego powieść „Sto lat samotności” odniosła oszałamiający sukces. Przyznawano mu nagrody, które wcale go nie cieszyły. Źle reagował na sławę. – Byłoby lepiej, gdybym umarł – powiedział w rozmowie z Armandem Duránem. – Największe nieszczęście, jakie może spotkać człowieka niemającego powołania do literackiego sukcesu i to na kontynencie, który nie przywykł, że ma pisarzy odnoszących sukcesy, jest wydanie powieści, która sprzedaje się jak świeże bułeczki.

Książka sprzedawała się na całym świecie. Márquez zdobył sławę, która stała się dla niego torturą. Jak sam mówił: Nie pozwoliłem zrobić z siebie widowiska, nienawidzę programów telewizyjnych, kongresów literackich, konferencji, spotkań intelektualistów. Próbowałem zamknąć się w czterech ścianach, oddalony o dziesięć kilometrów od moich czytelników, a mimo to nie mam prawie życia prywatnego: mój dom przypomina plac targowy.Odmówił przyjęcia nagród we Włoszech i w Paryżu, nie tylko przez skromność, ale też ponieważ uważał, iż to wszystko bzdura, wolał poświęcać czas „piosenkom Rolling Stonesów, kubańskiej rewolucji i kilku przyjaciołom”.

W 1971 r. Eligio García Márquez, brat laureata literackiej Nagrody Nobla, zwanego przez wszystkich Gabo, w artykule, który później został opublikowany w książce „Así son” („Tacy są”, wydana po praz pierwszy przez wydawnictwo La Oveja Negra w 1982 r.), przytaczał, co mówił najsłynniejszy hispanojęzyczny pisarz XX w., gdy zaczęły go prześladować konsekwencje sławy. Chciał być pianistą w Zurychu.

 

Artykuł pochodzi z najnowszego 6 numeru tygodnika FORUM w kioskach od poniedziałku 11 lutego 2013 r.

Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Łomot, wrzaski i deskorolkowcy. Czasem pijani. Hałas może zrujnować życie

Hałas z plenerowych obiektów sportowych może zrujnować życie ludzi mieszkających obok. Sprawom sądowym, kończącym się likwidacją boiska czy skateparku, mogłaby zapobiec wcześniejsza analiza akustyczna planowanych inwestycji.

Agnieszka Kantaruk
23.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną