To wymowne, że nagrobek Wagnera w bawarskim Bayreuth to czarna płyta bez nazwiska. Widać nie było potrzeby, by ogłaszać światu, czyj jest ten grób. Świat miał o tym wiedzieć. W Niemczech różne miasta walczą o Wagnera niczym średniowieczni mnisi o kości świętych. Główni rywale to Lipsk (gdzie się urodził), Drezno (gdzie stał się znany), Monachium (gdzie wyciągał pieniądze od szalonego króla Ludwika II) i Bayreuth (gdzie ostatecznie osiadł i zlecił budowę opery). Jest jeszcze kilka innych obiektów, którymi mógłby zainteresować się wytrawny, wagnerowski turysta, jak zamek Wartburg w Eisenach (inspiracja do napisania „Tannhäusera”) oraz dziwaczne małe muzeum w Königswinter nad Renem, które z pomocą kilku statecznych krokodyli udaje smoczą kryjówkę z „Zygfryda”.
By zwiedzić wszystkie te miejsca, trzeba trochę popodróżować. Wagner chętnie się przemieszczał, często uciekając przed wierzycielami, policjantami i zazdrosnym mężami. Przeżywał wzloty i upadki, doświadczał skrajnego ubóstwa i luksusów, uwodził i angażował się w politykę.
Lipsk
Tutaj Wagner przyszedł na świat 22 maja 1813 roku. Szkoda, że jedynym śladem tego doniosłego wydarzenia jest tablica na ścianie budynku, w którym mieści się dom towarowy. Wszystko zmiotły alianckie bomby i komunistyczna obojętność. I chociaż Lipsk proponuje pieszą wycieczkę z okazji 200 rocznicy urodzin Wagnera, to w dużej mierze polega ona na zwiedzaniu miejsc, których już nie ma.
Fragment artykułu pochodzi z najnowszego 11 numeru tygodnika FORUM w kioskach od poniedziałku 18 marca 2013 r.