W mediach i świecie katolickim już się zakorzenia obraz papieża Bergolia jako św. Franciszka XXI w. Czas pokaże, jak trwale. Jednak sama msza inauguracyjna była powrotem do rzeczywistości. Krótsza i mniej barokowa, ale jak Kościół przykazał. To nic złego, lecz czekałem na jakąś wartość dodaną.
Mogło ją przynieść papieskie kazanie. I rzeczywiście były w nim takie momenty. Kiedy Franciszek przywołał Biedaczynę z Asyżu, by wezwać do ochrony Bożego dzieła Stworzenia, z całym jego pięknem. Albo kiedy przypomniał, że to dzieło jest wciąż zagrożone przez "Herodów" planujących śmierć i zniszczenie. Apel papieża do wielkich i małych tego świata, by się nim opiekowali, jest ujmujący, jednak nie wystarczy. Podobnie jak apele o nadzieję.
Msza inauguracyjna przypadła w okrągłą - dziesiątą rocznicę interwencji Zachodu, w tym Polski, w Iraku. Myślałem, że Franciszek jakoś się odniesie do tej zbieżności dat. Że przypomni ówczesne wołanie Jana Pawła II o pokój. Przecież to byłoby czymś, czego oczekujemy od papieża jako jednego z moralnych liderów świata.
Franciszkańskie gesty są w porządku. Mnie też się podoba, jak Franciszek daje przykład chrześcijańskiej prostoty. Mam nadzieję, że ten przykład zejdzie w dół Kościoła Powszechnego, szczególnie w Polsce. Jednak same gesty to za mało, by rozpoczęty właśnie pontyfikat nabrał treści. Nie obejdzie się bez polityki. Bez reformy papieskiego aparatu władzy i określenia zadań watykańskiej dyplomacji. Na pierwszą próbę w tej dziedzinie już wystawiła nowego papieża prezydent Argentyny. Wezwała rodaka, by stanął w obronie Argentyny w konflikcie z Brytyjczykami o Malwiny/Falklandy.
Postawiła go tym samym w bardzo niezręcznej sytuacji. Nie może prezydent zignorować, bo w Argentynie jej stronnicy zarzucą mu brak patriotyzmu. Nie może też ignorować faktów: obecnego status quo potwierdzonego w niedawnym referendum i przynależności Brytyjczyków do Unii Europejskiej. Takich dylematów będzie Franciszkowi przybywać. A w ich rozwiązywaniu obecna ekipa watykańska mu raczej nie pomoże, zwłaszcza z "premierem" Bertone na czele. A jakby tak nowy wysłał ich papamobilem na dłuższe wakacje? Do Iraku?