Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Świat

Klawe życie, bo długie

Refleksja: blaski starości

Polityka
Hej, to ja, Garrison Keillor, mam 70 lat. Czuje się spełniony i wolny od popędów, poza jednym: chcę o tym wszystkim opowiedzieć wam, żółtodziobom. Słynny amerykański satyryk nie może się nacieszyć swą długowiecznością.

Gdy miałem 20, 30 lat, myślałem, że umrę młodo w wypadku samochodowym jak James Dean i dzięki temu stanę się nieśmiertelny. Z czasem zrobiłem się jednak za stary, żeby umrzeć za młodu. Nie osiągnąłem też nic takiego, co by mi zagwarantowało nieśmiertelność, o wszystkim więc zapomniałem. Do chwili, gdy w wieku 55 lat zacząłem się interesować długowiecznością. Urodziła mi się wówczas córeczka, której pojawienie się na świecie zmusiło mnie do głębszej refleksji nad przyszłością.

Była słodką truskaweczką, uśmiechała się do mnie szeroko i wybuchała śmiechem, gdy nosiłem ją na ramionach albo turlałem po ziemi. Kiedyś napisała zieloną kredą wielkimi wołami „tatuś” na naszym podjeździe. Przez kilka tygodni, mimo deszczu, napis się trzymał i mogłem go podziwiać za każdym razem, gdy wyjeżdżałem z garażu. Dziś, kiedy moja córka ma 15 lat, a ja mam 70, jeszcze bardziej interesuje mnie długowieczność.

Moje zdziadziałe ja

Mężczyźnie sprawia ból myśl, że miałby porzucić swoje maleństwo na pastwę kojotów i aligatorów, więc poinstruowałem swojego lekarza, żeby dopilnował, bym dożył 85 lat. Na razie nieźle mu idzie. Rzuciłem już palenie, a kilka lat wcześniej, po pewnej upojnej nocy, pożegnałem się z alkoholem. Biorę leki na rozrzedzenie krwi, co ma zapobiec udarom, i beta blokery na migoczące przedsionki. 12 lat temu chirurg Michael Orszulak wsadził paluchy do mojego serca, by zreperować niedomykającą się zastawkę dwudzielną. Gdyby nie to, już by mnie tu nie było.

 

Fragment artykułu pochodzi z najnowszego 12/13 numeru tygodnika FORUM w kioskach od poniedziałku 25 marca 2013 r.

Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Łomot, wrzaski i deskorolkowcy. Czasem pijani. Hałas może zrujnować życie

Hałas z plenerowych obiektów sportowych może zrujnować życie ludzi mieszkających obok. Sprawom sądowym, kończącym się likwidacją boiska czy skateparku, mogłaby zapobiec wcześniejsza analiza akustyczna planowanych inwestycji.

Agnieszka Kantaruk
23.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną