Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Świat

Bankowe ruiny

Cypr dostanie pomoc, ale banki upadną

Cypr zostaje w strefie euro i otrzyma finansową pomoc. Jednak bankowy system wyspy trzeba zbudować od nowa. Cena za kryzys będzie wysoka i zapłacą ją zwykli mieszkańcy.

Trzeba było ponad tygodnia, pełnego dramatycznych wydarzeń na wyspie i na światowych giełdach, żeby unijni przywódcy naprawili swój podstawowy błąd. Na szczęście ochrona depozytów do wysokości 100 tys. euro tym razem została uszanowana i wszystkie oszczędności do tej kwoty, bez względu na ich pochodzenie, zostaną ocalone podczas głębokiej przebudowy cypryjskiego systemu bankowego.

A będzie ona drastyczna. Jedna z dwóch największych instytucji finansowych, Laiki Bank, po prostu zniknie, a inna – Bank of Cyprus – znacznie ograniczy swoją działalność. Za ratowania wyspy częściowo zapłacą najbogatsi, czyli ci, którzy na cypryjskich depozytach zgromadzili ponad 100 tys. euro. Nie wiadomo na razie dokładnie, ile stracą, ale może to być nawet 40 proc. ich oszczędności. Unijne porozumienie w sprawie ratowania wyspy uderza zatem jednoznacznie w Rosjan, bo przecież niewielu zwykłych Cypryjczyków zgromadziło tak wysokie depozyty.

Tym razem zastosowano prostsze rozwiązanie, niewymagające zgody parlamentu, który pogrzebał poprzedni pakiet ratunkowy. Nie będzie żadnej daniny, a raczej kontrolowana upadłość banków. W tym przypadku, zgodnie z prawem i cypryjskim, i europejskim, depozyty powyżej 100 tys. euro nie są gwarantowane i właścicielom zostanie zwrócona tylko ta część, która nie pójdzie na spłacanie bankowych długów. Ten sprytny manewr oszczędzi kolejnej, zapewne dramatycznej debaty w cypryjskim parlamencie, który zdaje sobie sprawę z konsekwencji tragicznej sytuacji Cypru.

A będą one szybko odczuwalne dla każdego mieszkańca. Po takim trzęsieniu ziemi wyspę czeka ostra recesja. Pytanie, jak długo ona potrwa. Czy kryzys cypryjski raczej będzie przypominał ten grecki z niekończącą się spiralą cięć, eksplozją bezrobocia i bardzo głębokim spadkiem PKB? Czy raczej jednak kryzys irlandzki, wywołany także niewydolnością przerośniętych banków, gdy dzięki utrzymaniu niskich podatków i przyciąganiu inwestorów stosunkowo szybko udało się powstrzyma recesję, choć o prawdziwym ożywieniu nadal nie można mówić?

Cypryjczycy na pewno wolą scenariusz irlandzki niż grecki, ale na długo pozostanie w nich ogromna gorycz. Zostali potraktowani surowo, bo Europa poczuła, że tym razem może pozwolić sobie na więcej i przykładnie ukarać Cypr za jego finansowe grzechy. Cypryjczycy słusznie mogą zapytać, dlaczego znacznie łagodniej wyglądało ratowanie banków za unijne pieniądze w Irlandii albo Hiszpanii. Tam żadne depozyty przecież nie ucierpiały, a sektor finansowy na pewno łatwiej odbuduje zaufanie klientów niż na Cyprze. Natomiast przywódcy strefy euro powinni już się zastanawiać, jak pomóc kolejnemu kandydatowi na bankruta, czyli Słowenii. Oby tym razem ratowanie było przeprowadzone bardziej kompetentnie, skoro praktyka jest już, niestety, naprawdę spora. W końcu będzie to zapewne szósty pacjent na oddziale intensywnej terapii wspólnej waluty.

Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Historia

Dlaczego tak późno? Marian Turski w 80. rocznicę wybuchu powstania w getcie warszawskim

Powstanie w warszawskim getcie wybuchło dopiero wtedy, kiedy większość blisko półmilionowego żydowskiego miasta już nie żyła, została zgładzona.

Marian Turski
19.04.2023
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną