Miliony danych na temat posiadaczy tajnych kont w rajach podatkowych zostało przechwycone i ujawnione jednocześnie przez dziennikarzy z Wielkiej Brytanii, Stanów Zjednoczonych, Niemiec, Francji i Kanady. Publicznie ogłoszono imiona i nazwiska ludzi, którzy chcieli ukryć swoją mniejszą lub większą fortunę: od prezydentów, plutokratów i milionerów po amerykańskich dentystów i greckich farmerów. To nie pierwszy w ostatnim czasie atak na tajemnicę bankową, ale najpoważniejszy: nigdy do tej pory tożsamość posiadaczy tak wielu skrytek nie trafiła w ręce prasy.
Źródło: nieznane
Afera wybuchła dzięki australijskiemu dziennikarzowi śledczemu Geraldowi Ryle, zajmującemu się tropieniem międzynarodowych afer finansowych. Mniej więcej rok temu Ryle otrzymał od pośredników zajmujących się zakładaniem firm-wydmuszek ponad 260 GB danych w postaci tajnej korespondencji elektronicznej, dokumentów i zestawień. Wśród plików znajdowały się informacje na temat ponad 120 tys. różnych instytucji z ponad 170 państw świata służących do ukrywania majątku w 10 różnych rajach podatkowych (głównie na Brytyjskich Wyspach Dziewiczych). Pod względem ilości danych przeciek dokumentów finansowych jest około 160 razy większy niż publikacja amerykańskiej korespondencji dyplomatycznej przez WikiLeaks w 2010 roku.
Ponieważ Ryle samodzielnie nie mógł opracować i opublikować tylu danych, skontaktował się z waszyngtońską organizacją pozarządową International Consortium of Investigative Journalists (ICIJ). Ci zaprosili do współpracy główne światowe media, m.in. „The Guardian”, „The Washington Post”, „Süddeutsche Zeitung”, „Le Monde”, Norddeutscher Rundfunk, CBC, BBC. W sumie nad bazą danych pracowało ponad 80 dziennikarzy z różnych państw. Ich zadaniem było prześledzenie niebywale skomplikowanych powiązań między różnymi podmiotami prawnymi i osobami pojawiającymi się w odtajnionych dokumentach.
Fragment artykułu pochodzi z najnowszego 14 numeru tygodnika FORUM w kioskach od poniedziałku 8 kwietnia 2013 r.