Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Świat

Kicz z piasku

Reportaż: To nie fatamorgana

materiały prasowe
Jedną z rzeczy, które podobają mi się po przybyciu do obcego miasta, jest to, że go nie rozumiem – kolumbijski pisarz Santiago Gamboa odbiera Abu Zabi jako miraż.

Widziane w nocy Abu Zabi jawi się jako ogromne miasto z betonu, aluminium i szkła świecące w ciemności. Reszta to tylko piasek i woda morska. Zaskakujące, że jakaś społeczność osiedliła się w tak niegościnnym miejscu, i w sumie nic dziwnego, że pierwsi mieszkańcy tych okolic byli nomadami. Nie ma tu żadnych gór, żadnej zmienności barw, tylko piasek i wiecznie zapylone powietrze, niebo i morze w tym samym niebieskim odcieniu. Wystawianie się na pastwę żywiołów oznacza narażanie się śmierć, jak w krajach skutych śniegiem i lodem. Chyba że odnajdziemy oazę, ogród odżywiany przez źródło bijące na pustyni. Tylko tam widać zieleń, roślinność, różnorakie kształty. Może dlatego islamski raj jest zielony (i złoty), a meczety w Abu Zabi i Dubaju, jak we wszystkich krajach sunnickich, są oświetlone zielonymi neonami (sunniccy dygnitarze, potomkowie Mahometa, nosili zielone turbany, a szyici – czarne).

Wysiadając z samolotu, zauważam elegancką Filipinkę wymachującą iPadem trzymanym na wysokości klatki piersiowej. Na ekranie widzę swoje nazwisko. – Witamy! Proszę pójść za mną – mówi odbierająca mnie kobieta. Wprowadza mnie prosto do biura imigracyjnego, omijając kolejkę czekających. Wszystko jest czyste i schludne, począwszy od nieskazitelnie białych szat celników. Musieli wziąć mnie za dyplomatę czy może bankiera. A jestem tylko skromnym pisarzem przyjeżdżającym na zaproszenie uniwersytetu!

Obraz bogactwa

Na zewnątrz czeka eleganckie bmw: auto ma skórzane wnętrze i klimatyzację. W ciemności sunie po pustej szerokiej Airport Road. Gdzie to miasto? Nie dojechaliśmy jeszcze do żadnego rozpoznawalnego miejsca, gdy raptem kierowca skręca i zatrzymuje się przed ogromnym przeszklonym wieżowcem. Młodzieniec w uniformie podbiega, by otworzyć mi drzwiczki. Jesteśmy w Park Rotana. Młoda blondynka nienosząca islamskiej chusty uśmiecha się za wielkim tekowym kontuarem: Witamy w Abu Zabi. To pańska pierwsza wizyta? Jest Rosjanką, ma na imię Katierina. To tylko zwykły hotel, ale sufit w holu wznosi się na wysokość dziesięciu metrów, a zwisający z niego żyrandol wygląda jak wielki kawałek alabastru. Co za przepych…

 

Fragment artykułu pochodzi z najnowszego 15 numeru tygodnika FORUM w kioskach od poniedziałku 15 kwietnia 2013 r.

Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Łomot, wrzaski i deskorolkowcy. Czasem pijani. Hałas może zrujnować życie

Hałas z plenerowych obiektów sportowych może zrujnować życie ludzi mieszkających obok. Sprawom sądowym, kończącym się likwidacją boiska czy skateparku, mogłaby zapobiec wcześniejsza analiza akustyczna planowanych inwestycji.

Agnieszka Kantaruk
23.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną