Indie zmagają się z falą zachorowań na dengę. Nie można się przeciw niej zaszczepić, nie ma także lekarstw skutecznie zwalczających jej wirusy. Powoduje objawy podobne do grypy: nagłą gorączkę, bóle mięśni oraz stawów; może być śmiertelna. Wielu lekarzy podejrzewa, że w całym kraju choruje nawet kilka milionów obywateli, choć tegoroczne statystyki rządowe mówią o 32 tys. zakażonych, z których zmarło ponad sto osób.
W przeciwieństwie do innych chorób, zwłaszcza tych wywoływanych przez fatalny stan higieny, denga jest egalitarna i przenoszące ją komary tak samo intensywnie mnożą się w niewielkiej ilości wody wypełniającej oponę porzuconą w slumsach, jak i w ogrodach bogaczy z najwyższych kast. W zeszłym roku właśnie na dengę zmarł Yash Chopra, reżyser, producent filmowy i jedna z gwiazd Bollywood. Do niedawna choroba pozostawała domeną Ameryki Południowej, Afryki oraz Azji Południowo-Wschodniej i raczej omijała Indie, gdzie pojawiała się sezonowo, głównie jesienią. Jednak teraz są regiony, gdzie występuje cały rok.
Epidemiolodzy obawiają się ekspansji tej choroby. Zarażające nią komary, przede wszystkim z gatunku Aedes aegypti, atakują w dzień i bardzo dobrze czują się w miastach, a okolice równika i zwrotników bardzo szybko się urbanizują. Światowa Organizacja Zdrowia szacuje, że na całym świecie co roku może chorować od 50 do 100 mln osób (blisko pół miliona jest hospitalizowanych i 2,5 proc. z nich umiera), w sumie na zainfekowanie wirusami dengi narażonych jest ok. 2,4 mld ludzi. W związku z ociepleniem klimatu należy się jej spodziewać także w Europie, tym bardziej że w minionych latach przypadki zachorowań odnotowano już m.in. na portugalskiej Maderze (w 2012 r. 2 tys. chorych) oraz we Francji i w Chorwacji.