Perturbacje z budżetem i limitem zadłużenia w USA niemal zupełnie przesłoniły wejście w życie najważniejszej od półwiecza reformy ubezpieczeń zdrowotnych – tzw. Obamacare. Od 1 października rozpoczęła się rejestracja nieubezpieczonych, którzy chcą skorzystać z pomocy rządu przy zakupie polis. Problem w tym, że – jak mówią informatycy – padła strona, na której można się zarejestrować (HealthCare.gov). Początkowe „usterki” w połowie miesiąca awansowały na „problemy techniczne”, z którymi zmagają się najlepsi programiści w USA. Na stronie zarejestrowało się ponad 200 tys. Amerykanów, ale nie wiadomo, ilu skutecznie. Okaże się to dopiero 1 kwietnia, gdy minie okres rejestracji i ci, którzy tego nie zrobili (albo zrobili nieskutecznie), zostaną obciążeni karą 95 dol. A powodzenie całej reformy zależy od ostatecznej liczby zarejestrowanych. Według Kongresu, aby system nie zbankrutował, potrzeba ich 7 mln.
Pomoc dla 48 mln nieubezpieczonych Amerykanów była kluczową obietnicą wyborczą Baracka Obamy. Zaproponowana reforma zakłada subsydia rządowe dla tych, których nie stać na ubezpieczenie. Tworzy też rynek polis i zakazuje towarzystwom zawyżania ich cen dla chorych. Krytycy Obamacare, którzy od początku twierdzili, że państwo nie nadaje się do tego zadania, teraz mają swoje pięć minut – państwo nawet nie było w stanie stworzyć sprawnie działającej strony internetowej.