Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Świat

Męska rzecz: przeprosić

Po ataku na ambasadę Rosji w Warszawie

Nie ma co używać eufemizmów: poniedziałkowy atak na teren ambasady rosyjskiej w Warszawie, podpalenie budki policjanta, wrzucanie petard za ogrodzenie, szarpanie bramy wejściowej – to zachowania nieodpowiedzialne, chuligańskie i z całą pewnością antypolskie, z patriotyzmem nie mające nic wspólnego. Skandal, jaki nie powinien się zdarzyć.

Ambasada każdego kraju ma status eksterytorialny i wszelki atak na jej teren jest zachowaniem groźnym dla naszych interesów politycznych i stosunków z danym państwem. Każdym, nie tylko z Rosją i nie szczególnie z Rosją. Wreszcie, po prostu takie zachowanie nie przystoi w kraju, który chce uchodzić za wzór dla innych.

Po pierwsze, jako gospodarze mamy obowiązek chronić obcą placówkę dyplomatyczną. I za taką ochronę odpowiadamy. Dziwić, a nawet oburzać może fakt, że policja nie przewidziała tego, co się wydarzy na trasie Marszu Niepodległości i nie zapobiegła chuligańskim dokonaniom. To nie było przecież trudne: skoro trasa marszu przebiegała obok ambasady Rosji, łatwo było przewidzieć, co się wylęgnie w głowach narodowców. Tym bardziej, że po katastrofie pod Smoleńskiem z kręgów opozycji płynie nieustanna krytyka, podejrzenia, oskarżenia i epitety w rodzaju „ruska trumna” . To inspiruje, podsyca wyobraźnię części narodowców, których mózgi pracują w jednym kierunku, destrukcji. Łatwo można było zapobiec całemu skandalowi albo inaczej wyznaczając trasę, albo wzmacniając odpowiednio wcześnie policyjną ochronę ambasady.

Skoro tego zaniedbano, nie ma co udawać, że nic się nie stało. Należy wyrazić ubolewanie z powodu zajść i po prostu Rosjan przeprosić. Choć oczywiście Ministerstwo Spraw Zagranicznych, ani jego szef nie ponoszą odpowiedzialności za te wydarzenia. Ale taka jest praktyka, przewidziana protokołem dyplomatycznym. Nic nas od odpowiedzialności za to, co się stało nie zwolni. Stało się i trzeba się z tym zmierzyć.

Gdyby odwrócić sytuację, gdyby podobne zdarzenie dotyczyło polskiej placówki dyplomatycznej też zapewne domagalibyśmy się przeprosin, też bylibyśmy zbulwersowani, źli. Więc nie ma co dziwić się Rosjanom, mają prawo się oburzać. Jest to wreszcie zrozumiały obowiązek dyplomatów, żeby nie lekceważyć takich zajść . A na przyszłość trzeba wyciągnąć wnioski i nie udawać, że tacy jesteśmy europejscy, tacy demokratyczni, prymusi. Demokracja jest miła kiedy wszystkie strony szanują prawo i respektują przepisy. Narodowcy nie kryją, że wszystkiego tego respektować nie zamierzają. Zadaniem władzy jest nie ułatwianie im tego.

Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
O Polityce

Dzieje polskiej wsi. Zamów już dziś najnowszy Pomocnik Historyczny „Polityki”

Już 24 kwietnia trafi do sprzedaży najnowszy Pomocnik Historyczny „Dzieje polskiej wsi”.

Redakcja
16.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną