Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Świat

Trzeba było większej finezji

Ukraina na krawędzi katastrofy

Na Majdanie w Kijowie rozgrywa się dziś partia historyczna o miejsce Ukrainy w Europie.

Pod brutalnym naciskiem Rosji prezydent Wiktor Janukowycz wycofał się z podpisania Układu Stowarzyszeniowego z Unią Europejską, a rzesze oburzonych tym Ukraińców chcą go obalić. Jeśli dojdzie do aktów przemocy na większą skalę - wydarzenia mogą się wymknąć spod kontroli. Trzymajmy kciuki za scenariusz pokojowy.

Ale nawet przyszłość według pokojowego scenariusza rysuje się ciemno. Ukraina jest jednym z najbiedniejszych krajów europejskich, a dziś stoi na skraju bankructwa - z groźbą zawieszenia wypłat pensji w sektorze publicznym. Rezerwy walutowe zeszły poniżej minimalnego progu. Choć wszyscy oburzają się na Janukowycza, trzeba też mu współczuć. Przyparty do muru - nie miał wielkiego pola manewru i przyjął rosyjskie obietnice kredytów. Zwłaszcza że Rosja - w przeciwieństwie do Unii Europejskiej - nie stawia przed nim żadnych wymagań: ani nie chce demokratyzacji, ani rządów prawa, ani unowocześnienia gospodarki.

Dla przewidywania przyszłości dobrze jest porównać sytuację Ukrainy ze znanymi sobie wydarzeniami z naszego procesu stowarzyszenia z Unią. Umowę podpisaliśmy już w 1991 r. po półtorarocznych negocjacjach. Polska też musiała przestawić swoją gospodarkę ze związków ze Wschodem, z tak zwanymi demoludami, na handel z Zachodem, co wiele firm postawiło w bardzo trudnej sytuacji. Podobna była zależność sektora energetycznego od surowców rosyjskich. Polska jednak miała Balcerowicza i przebudowa całej gospodarki ruszyła - nie bez wyrzeczeń, jednak szybko. Marsz „do Europy” był projektem ogólnonarodowym, popieranym przez wszystkie siły polityczne. Rosja nie miała sił protestować. Za Jelcyna sama miała takie trudności, że Polski nie miała jak upilnować.

I mamy wszystkie różnice jak na dłoni. Na Ukrainie - mimo z górą 20 lat - żaden Balcerowicz się nie pojawił. Gospodarce ukraińskiej, nigdy nie samodzielnej, daleko do przebudowy. Rządzące klany przejęły interesy w dzikiej prywatyzacji. Rosja - m.in. dzięki wysokim cenom ropy i gazu - stanęła na nogi i pokazuje muskuły w geopolityce. Forsuje dziś swój sztandarowy projekt - Unię Celną na wschodzie, która - gdyby była przyjęta - wyklucza szybkie stowarzyszenie Ukrainy z UE: nie można być na raz w dwóch uniach celnych. Rozwiązanie tego splątanego węzła to proces na lata.

Czy Unia mogła lepiej tę partię rozegrać? Chyba tak. Wszyscy mówią, że nie ma sensu pompować pieniędzy w nieprzebudowaną gospodarkę ukraińską, to dziura bez dna. Tak, ale na przykład, można było pomóc Ukrainie w unowocześnianiu energochłonnej gospodarki i zatem w zmniejszaniu uzależnienia od Rosji: na Ukrainie prawie nie ma liczników indywidualnych, mało kto oszczędza mocno dotowaną przez budżet energię.

Polska słusznie się chwali, że ruszyła z Partnerstwem Wschodnim, ale jego konkretne programy rozwijały się powoli. Polska głosi, że jest Ukrainy pierwszym adwokatem, ale jak poskrobać, to liczba studentów ukraińskich w Polsce - w porównaniu do polskiego potencjału i analogicznych inicjatyw podobnych krajów - jest nikła.

Wreszcie, opór Rosji można było przewidzieć. Kiedy Polska wstępowała do NATO - porównanie bardzo ryzykowne - Sojusz starał się łagodzić Rosji to gorzkie doświadczenie, powołując Radę Rosja-NATO jako amortyzator całego przedsięwzięcia. Coś podobnego można było wymyślić i tutaj. Światowa Organizacja Handlu (WTO) była i jest wystarczającym instrumentem, by pogodzić interesy gospodarcze Rosji i Unii Europejskiej w tym rejonie świata. Jedno wiadomo: nic dziś szybko się nie stanie. 

Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Kraj

Kaczyński się pozbierał, złapał cugle, zagrożenie nie minęło. Czy PiS jeszcze wróci do władzy?

Mamy już niezagrożoną demokrację, ze zwyczajowymi sporami i krytyką władzy, czy nadal obowiązuje stan nadzwyczajny? Trwa właśnie, zwłaszcza w mediach społecznościowych, debata na ten temat, a wynik wyborów samorządowych stał się ważnym argumentem.

Mariusz Janicki
09.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną