Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Świat

Bunt białej armii

Członkowie „białej armii” Rieka Machara. Członkowie „białej armii” Rieka Machara. Julia Prus / Forum

Jeszcze jako senator John Kerry przywiózł prezydentowi Sudanu Południowego dwa kowbojskie kapelusze – biały, żeby nosił, gdy będzie czynić dobro, i czarny, gdy czynić będzie zło. Salva Kiir przez ostatnie miesiące zasługiwał na ten czarny, aż w końcu pod koniec grudnia musiał pokazać się w telewizji w wojskowym mundurze, ogłaszając, że w kraju wybuchła wojna domowa. Od początku starć zginęło już ponad tysiąc osób, a 200 tys. musiało uciekać z domów. Walki sprowokowali ludzie Kiira, tak jak on pochodzący z plemienia Dinka, najliczniejszego w kraju. Teraz jednak inicjatywa należy do sił byłego wiceprezydenta Rieka Machara pochodzącego z drugiego najliczniejszego plemienia Nuer. Jego „biała armia” (żołnierze nacierają sobie twarze białym popiołem) w zeszłym tygodniu kontrolowała już roponośną północ kraju, a oddziały rządowe przygotowywały się do obrony stolicy Juby. Jednocześnie w sobotę w Addis Abebie miały rozpocząć się rozmowy o zawieszeniu broni.

Etnicznie należący do czarnej Afryki Sudan Południowy od uzyskania niepodległości w lipcu 2011 r. był oczkiem w głowie zachodnich rządów, szczególnie USA. O jego oderwanie od arabskiego Sudanu apelowały takie gwiazdy jak George Clooney. Juba co roku dostawała pomoc zagraniczną o wartości ponad miliarda dolarów. Prezydent Kiir do końca był fetowany przez zachodnich polityków, którzy uważali go za gwaranta stabilności. Działo się tak, mimo że stworzył w kraju autorytarny system zwany dinkokracją. Wywołana przez Kiira wojna domowa może teraz sprawić, że to najmłodsze państwo na świecie zapisze się w historii jako najkrócej istniejące.

Polityka 2.2014 (2940) z dnia 07.01.2014; Ludzie i wydarzenia. Świat; s. 6
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Łomot, wrzaski i deskorolkowcy. Czasem pijani. Hałas może zrujnować życie

Hałas z plenerowych obiektów sportowych może zrujnować życie ludzi mieszkających obok. Sprawom sądowym, kończącym się likwidacją boiska czy skateparku, mogłaby zapobiec wcześniejsza analiza akustyczna planowanych inwestycji.

Agnieszka Kantaruk
23.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną