"Pie... Unię!", czyli jak przeklinać przez telefon
Brak pomysłów na Ukrainę. Wszyscy utknęli w impasie
Ponadto niezbyt pochlebnie ocenia walory polityczne jednego z przywódców opozycji, Witalija Kliczki. Nagranie tej rozmowy telefonicznej pojawiło się w Internecie – i ciekawe – z rosyjskimi napisami.
Trzy uwagi na marginesie tej kroniki dyplomatycznej.
Pierwsza o zdumiewającej naiwności naszych amerykańskich przyjaciół. Najpierw wszczęli alarm na pół świata w sprawie Edwarda Snowdena, który wykazał, jak to służby amerykańskie wszystko i wszystkich podsłuchują, i jak zdrada Snowdena szkodzi bezpieczeństwu. Skoro tak, to może służby dyplomatyczne nie powinny prowadzić narad przy otwartym mikrofonie?
Druga. Nie przesadzajmy, że jakieś tam pani wiceminister odkryła wielkie tajemnice. Po co nagranie? Z pewnością jego autorom nie chodziło o pomoc w nauce języka angielskiego, a raczej o wykazanie, że Ameryka i cały ten Zachód tylko spiskują i mącą Ukraińcom w głowach. Oczywiście, że Rosjanie się cieszą, jeśli USA i UE nie mogą dojść do zgodnego działania, albo że można wykazać, iż Zachód nie jest szczery w ocenach i tak pokłóconej ukraińskiej opozycji.
Trzecia. Nasz premier, Donald Tusk, na piątkowej konferencji prasowej powiedział, że w sprawie Ukrainy wszyscy utknęli w impasie i że panuje bezradność. Rzeczywiście, niby szukamy planów, rozwiązań, inicjatyw, ale nic się konkretnego nie urodziło. Unia rzeczywiście – jak to premier powiedział – jest z definicji najmniej sprawnym instrumentem działania. W tym sensie pani Nuland ma nieco racji. Ale żeby tak od razu Unię „pie...ć”? Najpierw Waszyngton niech pokaże, że ma na Ukrainę pomysł i projekt. Najlepiej wspólny z Unią. Najwyższy czas taki projekt opracować i najlepiej nie naradzać się przez telefon. Nie tylko przecież NSA potrafi podsłuchiwać.