Joaquín Guzmán Loera nie wygląda na arcyprzestępcę. Jak większość szefów wielkich grup gangsterskich ma raczej aparycję niegroźnego księgowego w średnim wieku. Meksykańscy prokuratorzy dowodzą jednak, że El Chapo (Mały) zarządzał najbardziej wyrafinowanym przedsiębiorstwem narkotykowym w dziejach. 13 lat temu, chowając się w wózku z praniem, uciekł z więzienia. Wolność gwarantował sobie, korumpując i zastraszając meksykańskich policjantów i polityków. Kiedy próbowano go łapać, wymykał się z domów systemami tuneli, właz jednego znajdował się np. pod wanną. Głównym zajęciem El Chapo był przerzut pełnego asortymentu narkotyków pochodzących z Azji i Ameryki Płd. dalej na Północ oraz do Europy i Australii, obsługiwał w ten sposób około pół setki państw. Kartel z Sinaloi dostarczał przez lata większość marihuany i kokainy, którymi odurzały się USA. Organizacja jest również jedną z najważniejszych stron wojny narkotykowej prowadzonej w Meksyku od 8 lat, która pochłonęła ponad 100 tys. ofiar.
Meksykańska piechota morska, wspierana przez Amerykańską Agencję Antynarkotykową, wyciągnęła El Chapo z łóżka o świcie w ostatnią sobotę lutego. Odnaleziono go w hotelu nad brzegiem Pacyfiku bez broni i ochroniarzy, schwytano bez jednego wystrzału. Specjaliści zgodnie twierdzą, że aresztowanie bossa ma przede wszystkim rangę symbolu. El Chapo może i zakończył edukację po trzech klasach podstawówki, ale poukładał kartel tak dobrze, że ten – niestety – poradzi sobie świetnie i bez jego kierownictwa.