Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Świat

Krzyżyk Putina

Religijna aktywność prezydenta Rosji

Religijność Putina ma wzmacniać jego autorytet jako „ojca narodu”. Religijność Putina ma wzmacniać jego autorytet jako „ojca narodu”. EAST NEWS
Prezydent Rosji jest religijny taktycznie. Uznał, że jeśli nie może odbudować imperium z Leninem i Marksem, to spróbuje z Bogiem.
Wielkanoc 2014. Premier Miedwiediew z żoną i prezydent Putin w Soborze Chrystusa Zbawiciela w Moskwie.ABACA/EAST NEWS Wielkanoc 2014. Premier Miedwiediew z żoną i prezydent Putin w Soborze Chrystusa Zbawiciela w Moskwie.

Władimir Putin buduje sobie wizerunek pobożnego i konserwatywnego wyznawcy prawosławia. Pomagają w tym spece od piaru i media. W rosyjskiej telewizji pokazują dziennikarzy zasłuchanych w religijne wyznania Putina. Opowiada, że został ochrzczony w jednej z cerkwi Leningradu. Matka zaniosła go tam potajemnie w dniu św. Michała Archanioła, pogromcy szatana.

Wiara to sprawa prywatna, zaznacza Putin. Nie przeszkadza mu to opowiadać w telewizji kolejnej cudownej historii. Na jego daczy wybuchł kiedyś pożar. W zgliszczach znaleziono nietknięty ogniem krzyżyk, który podarowała mu matka. Odtąd się z nim nie rozstaje. Zgodnie z życzeniem matki poświęcił go w Bazylice Grobu Pańskiego w Jerozolimie.

Przyszłość białego świata

Putin jest politykiem i szefem państwa. Wcześniej przez wiele lat był wysokim oficerem kontrwywiadu radzieckiego KGB, współpracownikiem policji bezpieczeństwa komunistycznych Niemiec. Jego ojciec był funkcjonariuszem NKWD w czasie wojny światowej, a dziadek musiał być zaufanym aparatu bezpieczeństwa ZSRR, skoro pozwolono mu być kucharzem Lenina i Stalina.

Radzieckie służby specjalne raczej nie wychowywały swych agentów z Biblią w ręce. W ZSRR prawie do końca obowiązywała doktryna odgórnej ateizacji społeczeństwa i zwalczania religii jako przesądu i obskurantyzmu. Prawosławie, tak jak inne Kościoły i religie w ZSRR, po prostu niszczono. Religijna aktywność prezydenta Rosji wydaje się więc elementem uporczywej, przemyślanej, choć już niekoniecznie opartej na faktach, kampanii wizerunkowej, służącej wzmacnianiu jego autorytetu jako „ojca narodu”.

Media pokazują Putina wśród wiernych i duchownych podczas prawosławnych nabożeństw. Prezydent fotografuje się na wielkanocnym zlocie bogobojnych rosyjskich harleyowców tak samo chętnie jak w Watykanie podczas spotkania z Benedyktem XVI. Przed wizytą u papieża Putin został zapewne poinformowany, że Benedyktowi na zbliżeniu z prawosławiem zależy bardziej niż na dialogu z protestantami. Papież Ratzinger dostrzegał w prawosławiu sprzymierzeńca w walce z tym, co katolicyzm nazywa „cywilizacją śmierci”, czyli z legalizacją aborcji, eutanazji, małżeństw homoseksualnych.

Putin opowiada w mediach o zachodniej dekadencji, zagrożeniu tradycyjnej rodziny przez gejów. W tym przekazie wygląda na gorliwego obrońcę wartości chrześcijańskich. Obyczajowy konserwatyzm przywódcy Rosji podoba się chrześcijańskim konserwatystom na Zachodzie. Pogarda, z jaką Putin traktuje zachodnie elity polityczne, demokrację liberalną i społeczeństwo konsumpcyjne, podoba się z kolei skrajnej prawicy europejskiej w Holandii, Włoszech, Anglii, Francji. Jej działacze odwiedzają Moskwę, spotykają się z tutejszymi faszystami, a nawet z przedstawicielami władz Rosji. W 2006 r. w Moskwie (ale bez oficjalnego udziału Kremla) odbył się zlot ekstremistów i radykałów z Europy pod hasłem „Przyszłość białego świata”.

Dmitrij Rogozin, jeden z najbliższych współpracowników prezydenta Putina, były ambasador Rosji przy NATO, a obecnie wicepremier odpowiedzialny za obronność, przyjął w 2013 r. pretendentkę do prezydentury Francji, liderkę Frontu Narodowego Marine Le Pen. Ta sympatia niektórych ludzi z otoczenia Putina do zachodnich autorytarnych nacjonalistów, rasistów, antysemitów, podobnie jak ich sympatia do agresywnej polityki i retoryki Putina, nabiera złowrogiego znaczenia.

Prawicowy ekstremizm podnosi głowę nie tylko w Rosji. Czyni to pod znakami krzyża albo swastyki, albo pod oboma naraz. Radykalny Putin podoba się neoendeckiej radykalnej prawicy w Polsce. Na portalu myśl24.pl Bartłomiej Królikowski, „samorządowiec i wnuk Kresowian”, wzywa do otwarcia „dyskusji o odzyskaniu Kresów”, czyli do podziału Ukrainy między Polskę i Rosję. Z kolei wezwaniami do obrony chrześcijan w muzułmańskich krajach Bliskiego Wschodu i Afryki prezydent Putin zdobywa uznanie w oczach Kościołów i umiarkowanych polityków chrześcijańskich. Obrońcą i darczyńcą chrześcijaństwa w Ziemi Świętej była już Rosja carska. Nie wszyscy jednak poza Rosją dostrzegą dwuznaczność sytuacji, w której były funkcjonariusz KGB broni wartości chrześcijańskich.

Cerkiew państwowa

Kreowaniu Putina na wiernego syna prawosławia towarzyszy polityka wzmacniania Kościoła prawosławnego jako instrumentu ideologii państwotwórczej. Chrześcijaństwo (wraz z islamem, buddyzmem i judaizmem) to cztery religie mające w Rosji status legalny. Prawosławie ma pozycję uprzywilejowaną, choć formalnie nie jest religią państwową. Widok głowy świeckiego w końcu państwa (obojętne, Jelcyna, Putina czy Miedwiediewa) w cerkwi czy na uroczystościach religijnych wpisuje się w długą tradycję historyczną sojuszu cerkiewnego ołtarza z carskim tronem.

Miejsce po ideologii komunistycznej w poradzieckiej Rosji próbuje się wypełnić ideologią nacjonalizmu sprzymierzonego z prawosławiem. W szkołach wprowadza się zajęcia z prawosławia. W wojsku działają kapelani i świątynie garnizonowe. Nie wszyscy pamiętają, o jakim prawosławiu tu mowa. Prawosławie, jak katolicyzm, ma różne oblicza i nurty. W Rosji poradzieckiej dominuje nurt arcykonserwatywny. Tu Kościół prawosławny przetrwał prześladowania sowieckie, ale zapłacił za przetrwanie kolaboracją z systemem i zubożeniem myśli religijnej, która rozkwitała w Rosji przed rewolucją bolszewicką. To takie prawosławie zna i wspiera prezydent Putin.

Od czasu demontażu ZSRR za pieniądze z budżetu państwa wybudowano lub odremontowano ponad 20 tys. cerkwi. Kościołowi prawosławnemu zwraca się zagrabione przez komunistów dobra lub wypłaca odszkodowania. Gubernatorom Kreml rozsyła dzieła wielkich rosyjskich filozofów i pisarzy religijnych, Sołowjowa i Bierdiajewa, a także Iwana Iljina, monarchisty i słowianofila, którego wielbicielem jest znany rosyjski reżyser filmowy Nikita Michałkow.

Iljin, wygnany z Rosji bolszewickiej w 1922 r., był mesjanistą imperialnym. Uważał, że przeznaczeniem Rosji jest odgrywanie kluczowej roli w duchowych i politycznych dziejach świata. Jego prochy sprowadzono do Rosji w 2005 r. i powtórnie pochowano z poparciem Putina (podobnie jak wielu innych „białych Rosjan”). Amerykański publicysta David Brooks napisał w marcu w „New York Timesie”, że Putin czyta, a przynajmniej czytuje, Iljina i innych rosyjskich mesjanistów z przełomu XIX i XX w. Głosili oni, że Rosja, choć przez Zachód krytykowana, a nawet upokarzana, ma się jednak okazać siłą zdolną powstrzymać zachodnie idee sekularyzmu, racjonalizmu, wolności i swobód obywatelskich. Zdaniem Brooksa Putin nie brał dotąd tego mesjanizmu zbyt dosłownie. Ale kryzys ukraiński może to zmienić. Widać, że ekipa Putina przestawia zwrotnice, że wraca do idei Rosji jako „wyjątku”, któremu wolno więcej niż innym narodom.

Aż trudno uwierzyć, że niecały rok temu, we wrześniu, prezydent Putin ogłosił w „New York Timesie” artykuł na temat wojny domowej w Syrii, w którym przestrzegał przed „doktryną wyjątkowości” narodu czy państwa. Przestrogę kierował do Ameryki, która lubi uważać się za mesjasza polityki i kultury, za „wyjątek” wśród państw i narodów świata. Wszystkie kraje czymś się od siebie różnią – puentuje Putin – ale prosząc o Boże błogosławieństwo, powinniśmy pamiętać, że Bóg stworzył nas równymi. Wtedy słowa prezydenta Rosji mogły brzmieć jak zachęta do współpracy zamiast konfrontacji. Dziś ton się drastycznie zmienił. Prezydent Ronald Reagan nazywał ZSRR „imperium zła”, dziś Putin w rewanżu piętnuje „bezbożną Amerykę”. A skrajna prawica maszeruje po Moskwie pod hasłem „Prawosławie albo śmierć!”.

Putin nic nie czyta

Kim więc jest Putin? Mesjanistą czy faszystą? – zachodzą w głowę komentatorzy. Szczególnie teraz, gdy Rosja putinowska rzuciła Zachodowi na Krymie wyzwanie w stylu zimnowojennym. Amerykański historyk Timothy Snyder pisze w „New York Review of Books”, że odpowiedzią Putina na instytucje, politykę i wartości Zachodu ma być Unia Eurazjatycka. Idea eurazjatycka to zaprzeczenie idei europejskiej. Dalekosiężnym celem eurazjatyzmu ma być z kolei neofaszystowskie imperium, obejmujące całą Europę i część Azji, aż po Chiny. Snyder za ojca tego projektu uważa rosyjskiego szowinistę Aleksandra Dugina, zwolennika zatrzymania Ukrainy w zonie rosyjskiej i ideologa narodowego bolszewizmu, czyli rosyjskiej odmiany faszyzmu. Jego idee podziela ponoć wielu ludzi w ekipie Putina, wśród nich wspomniany wicepremier Rogozin i Siergiej Głazjew, gospodarczy doradca Putina (obaj na czarnej liście USA po aneksji Krymu). W zeszłym roku z Duginem spotkał się m.in. Węgier Gabor Vona, lider rosnącej w siłę nacjonalistycznej partii Jobbik.

Polski znawca Rosji Adam Pomorski, tłumacz literacki i prezes PEN Clubu, porównuje Putina do cynika i błazna à la Piotr Wierchowieński, postać z „Biesów” Dostojewskiego. Pomorski za błąd analiz polityki Putina uznaje podejście statyczne. Na Putina trzeba patrzeć dynamicznie i w kontekście ideologii szerzonych na prawicowych, nacjonalistyczno-faszystowskich portalach rosyjskich. Króluje tam doktryna wojny permanentnej Jewgienija Messnera. Wojny prowadzonej przy użyciu sił specjalnych, destabilizujących kraj uznany za przeciwnika i wykorzystujących konflikty na tle etnicznym. – To bzdury, że Putin studiuje rosyjskich filozofów religijnych, on nic nie czyta. Jego ulubioną książką jest „Tarcza i miecz” Wadima Kożewnikowa – stwierdza Pomorski. To powieść o bohaterskich czekistach. Tytuł nawiązuje do godła sowieckiej bezpieki.

Wytykanie Ukrainie, że jest pod władzą sprawców faszystowskiego puczu inspirowanego przez Zachód, w tym Polskę, to przykład nowej polityki Putina, opartej na manipulacjach językowych w stylu propagandy hitlerowskiej. Aneksję nazywa się wyzwoleniem, protesty przeciw nadużyciom i antyeuropejskiej polityce Wiktora Janukowycza – puczem, Euromajdan – bandą banderowców.

Rosja Putina przechodzi od polityki pod hasłami budowy kapitału narodowego i odbudowy suwerenności państwa do polityki celowo nieprzewidywalnej, niemieszczącej się w regułach gry – uważa niezależny od Kremla publicysta Aleksander Morozow, redaktor internetowej gazety „Russkij Żurnał”. Teraz obserwujemy fazę rewolucji konserwatywnej. Jej odpowiednikiem historycznym byłaby w pewnym stopniu walcząca z liberalną Republiką Weimarską rewolucja konserwatywna w Niemczech przed dojściem Hitlera do władzy. Zdaniem Morozowa prezydent Putin zmienia się właśnie w takiego „permanentnego rewolucjonistę”, stającego na czele światowej antyliberalnej i antyzachodniej międzynarodówki konserwatywnej.

Rosyjski Kościół prawosławny, tak zżyty z prezydentem Putinem, został przez niego postawiony w nieco niezręcznej sytuacji. Nie wszystkim wiernym tego nurtu spodobało się, że funkcjonariusz Patriarchatu Moskiewskiego, ks. Wsiewołod Czaplin, uznał wkroczenie wojsk rosyjskich na terytorium Ukrainy za „pokojową i cywilizacyjną misję Rosji” w tym kraju. Publicysta Morozow ostrzega w swej analizie, że putinowski rewolucyjny konserwatyzm będzie dużo kosztował. Nie tylko Ukrainę i Zachód, także Rosję.

Polityka 18.2014 (2956) z dnia 27.04.2014; Świat; s. 46
Oryginalny tytuł tekstu: "Krzyżyk Putina"
Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Ja My Oni

Jak dotować dorosłe dzieci? Pięć przykazań

Pięć przykazań dla rodziców, którzy chcą i mogą wesprzeć dorosłe dzieci (i dla dzieci, które wsparcie przyjmują).

Anna Dąbrowska
03.02.2015
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną