Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Świat

Nasza nie nasza wojna

Polacy o kryzysie na wschodniej Ukrainie

Ukraińskie wojska w Kramatorsku na wschodzie kraju, kwiecień 2014 r. Ukraińskie wojska w Kramatorsku na wschodzie kraju, kwiecień 2014 r. Marko Djurica/Reuters / Forum
Referendum jako najlepszy sposób na przecięcie ukraińskiego węzła; interwencja NATO, gdyby armia rosyjska weszła na Ukrainę; poparcie sankcji wobec Rosji, nawet gdyby odwet był bolesny dla Polski, ale i uznanie dla Putina jako wyraziciela interesów Rosjan – tak Polacy w sondażu POLITYKI patrzą na wschodni kryzys.
Polityka

Od pospiesznego referendum na Krymie minął już prawie miesiąc, Władimir Putin szykuje się do triumfalnej wizyty na nowo pozyskanych ziemiach. Ale opinia ankietowanych Polaków jest stanowcza i prawie jednogłośna: 74,4 proc. uznaje, że Krym nie powinien być częścią Rosji (odmiennego zdania jest 14,4 proc.). Niezależnie od historycznych zaszłości, liczebnej przewagi rosyjskojęzycznej ludności i stanu jej nastrojów ocena faktu, że jeden kraj znienacka zagarnia kawałek drugiego kraju, stosując metodę faktów dokonanych – wydaje się jednoznaczna.

Bardziej wieloznacznie wypada ocena, jakie kroki powinny podjąć władze Ukrainy wobec ruchów separatystycznych na wschodzie kraju. W sprawie Krymu, można powiedzieć, nie ruszyły nawet palcem. Z czego zresztą czyniono im zarzut, że wyglądało tak, jakby się z utratą Krymu z góry pogodziły. Teraz, zwłaszcza w okręgu donieckim, sytuacja jest mocno skomplikowana. W Słowiańsku i kilku innych miastach doszło do konfrontacji z dobrze uzbrojonymi i zorganizowanymi separatystami. W wielu innych miejscach zadziwiająco łatwo i bezkarnie przychodziło im zdobywać kolejne przyczółki. Nie jest jasne, kim są secesjoniści, jak są organizowani i przez kogo opłacani, ile w tym lokalnej samorzutności, a ile szczegółowego planu Moskwy. Zresztą lokalne władze w tej ocenie nie pomagają, wiele jest też sygnałów o przechodzeniu ludzi ze służb i całych placówek na moskiewską stronę.

Wobec tak zagmatwanej sytuacji, która też w każdej chwili może się wymknąć spod resztek kontroli, z zaproponowanych w sondażu rozwiązań największa grupa ankietowanych (39,3 proc.) opowiedziała się za referendum, które rozstrzygnie o przynależności wschodnich prowincji. Może to być wyraz pewnej bezradności: niech sami Ukraińcy rozstrzygną między sobą, jak jest i czego chcą.

Polityka 19.2014 (2957) z dnia 06.05.2014; Świat; s. 10
Oryginalny tytuł tekstu: "Nasza nie nasza wojna"
Reklama