Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Świat

Dron to nie gra

Barack Obama rok temu obiecał, że jego rząd stworzy nowe zasady bojowego wykorzystania dronów, tymczasem nadal nie podaje do publicznej wiadomości liczby zgładzonych przeciwników i przypadkowych ofiar nalotów. Autorzy raportu sygnowanego przez New America Foundation, ponadpartyjny waszyngtoński think tank, wśród nich doradcy ds. bezpieczeństwa i wywiadu dwóch poprzednich prezydentów, uważają, że trzeba pilnie wprowadzić wiele zmian do programu „celowanego zabijania”, przede wszystkim powinno go prowadzić ministerstwo obrony, a nie wywiad cywilny. CIA ma z natury tendencję do utajniania całej swojej działalności i ta tajemniczość może sprawiać, że używanie samolotów bezzałogowych przysparza Ameryce nieprzyjaciół, zamiast ich eliminować, czego dowodem chociażby obecna sytuacja w Iraku.

Strategia wymaga korekty, bo może stać się kłopotliwym przykładem. Na świecie trwa dronowy wyścig zbrojeń i prawdopodobnie jest tylko kwestią czasu, gdy inne państwa – np. Rosja na Ukrainie – zaczną naśladować Amerykę i będą atakowały dowolnie wybrane osoby, przebywające także poza obszarem działań wojennych. Raport przypomina również, że wbrew obiegowej opinii latanie dronami to nie gra komputerowa. Co prawda zwykli piloci są narażeni na zestrzelenie, ale dokładne rozkazy dostają tuż przed akcją. Za to bywa, że operatorzy dronów obserwują podejrzanych tygodniami lub miesiącami, podglądają ich na co dzień, poznają zwyczaje itd. I choć nierzadko naciskający na spust siedzą tysiące kilometrów od swojego celu, to są narażeni na stres bojowy nie mniejszy niż konwencjonalni lotnicy.

Polityka 27.2014 (2965) z dnia 01.07.2014; Ludzie i wydarzenia. Świat; s. 7
Reklama