Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Świat

Premier przetrwał

Arsenij Jaceniuk nadal premierem Ukrainy. Rada Najwyższa odrzuciła jego dymisję

Herman von Rompuy / Twitter
Jaceniuk złożył dymisję, gdy za sprawą dwóch partii, UDAR-u i Swobody, rozpadła się koalicja parlamentarna „Europejski Wybór”. Jednak w czwartkowym głosowaniu za jego odejściem zagłosowało jedynie 16 deputowanych.

Przyczyną ustąpienia premiera było nieprzegłosowanie przez deputowanych rządowego projektu przesunięć budżetowych oraz projektu zmian własnościowych w należących do państwa systemów sieci przesyłowej gazu, biegnącej przez Ukrainę: rząd miałby zachować 51 proc. akcji, pozostałą część zamierzano sprzedać amerykańsko-europejskim konsorcjom. W ten sposób Ukraina stara się bronić przed marginalizacją tranzytu gazu przez swoje terytorium. Premier chce także opodatkować zyski oligarchów. Dziś jedynie firmy Rinata Achmetowa płacą podatki jak należy, w kraju. 

Jaceniuka poniosły nerwy, choć prezydent Petro Poroszenko spodziewał się, że premier będzie kontynuował misję do czasu rozwiązania Rady Najwyższej, do czego zobowiązuje go konstytucja. Ktoś musi trzymać stery: Ukraina nie dość, że walczy z rosyjską agresją, to jeszcze zmaga się z kryzysem gospodarczym. Sam Poroszenko prowadzi w rankingu prezydentów, mających najtrudniejszy orzech do zgryzienia. Ewentualne przedterminowe wybory to zresztą prawdziwe wyzwanie, prowadzenie kampanii na wschodzie jest zwyczajnie niemożliwe, ludzie myślą tam o przeżyciu najbliższych miesięcy. Partie opozycyjne z pewnością użyją w kampanii argumentów, dlaczego nie zrobiono nic, by zmianę na stanowisku prezydenta przeprowadzić w parlamencie, nie destabilizując wschodu, może nawet zapobiegając utracie Krymu.

Teraz Jaceniuk ponownie przedłożył parlamentowi pakiet ustaw, przypominając, że bez przesunięć w budżecie zabraknie pieniędzy na wojsko i operację antyterrorystyczną na wschodzie, na odbudowę zniszczonej infrastruktury w Donbasie i pomoc mieszkańcom, stojącym w obliczu wielkiego kryzysu humanitarnego. Ale także zagrożona będzie wypłata kolejnej transzy środków z Banku Światowego, bo Kijów nie spełni nakazanych mu cięć i reform. Ruch Jaceniuka wygląda na szantaż w stosunku do deputowanych: zostanę, jeżeli przegłosujecie o co proszę. Głosowanie ma się odbyć w najbliższy czwartek. Deputowani muszą się też kiedyś zająć ratyfikacją układu stowarzyszeniowego z UE, bo jeśli tego nie zrobią, Kijów będzie postrzegany jako niepoważny partner.

W Kijowie trwają spekulacje, komu zależało na upadku koalicji i kto zdobędzie mandaty w przyszłym parlamencie. Jeśli sprawdzą się wyniki sondaży, może być spore zaskoczenie, a wysoka izba może się okazać całkiem egzotycznym zbiorem. Prawdopodobnie nie uda się zmienić ordynacji wyborczej, okręgi jednomandatowe znów staną się obiektami handlu, co pokrzyżuje plany odnowienia składu parlamentu. Wiele wskazuje na to, że Julia Tymoszenko powoła nowe ugrupowanie, bo Batkiwszczyna traci poparcie. Może także mer Dniepropietrowska Ihor Kołomojski zechce wystawić własną delegację, żeby mieć zaplecze polityczne. Niespodzianką może stać się sukces ugrupowań radykalnych, bardzo popieranych zwłaszcza wśród zniecierpliwionej oczekiwaniem na zmiany młodzieży.

Gdy w Kijowie trwa polityczna huśtawka, na wschodzie Ukrainy operacja osaczania separatystów i odcięcia ich od dostaw uzbrojenia Rosji zaczyna odnosić skutek. Prorządowym wojskom udało się oddzielić obwody ługański i doniecki, a tym samym przeciąć kontakty rebeliantów z obu zbuntowanych tzw. republik. 

Zdobyły Szachtarsk i Torez, miejscowość, obok której spadł zestrzelony malezyjski samolot. Opanowano strategiczne wzgórze, kurhan Saur Mogiła w pobliżu Doniecka, skąd separatyści ostrzeliwali siły rządowe. Przybyła na Ukrainę międzynarodowa komisja nadal jednak nie mogła przystąpić do oględzin miejsca wypadku samolotu, bo w pobliżu rozlegały się wystrzały moździerzowe, choć nie wiadomo, kto strzelał. Liczba ofiar tej wojny jest przerażająca, ponad 1100 zabitych i 3,5 tys. rannych, także ok. 1300 żołnierzy. W obu grupach są cywile, a nawet dzieci. Akceptacja społeczna maleje.

Zaszokowane są międzynarodowe organizacje, wysoka komisarz ds. praw człowieka ONZ stwierdziła nawet, że także władze Ukrainy ponoszą winę za śmierć cywilów, bo nie dość skutecznie zadbano o ich los, a walki toczą się na terenach zamieszkałych. Również organizacja Human Rights Watch dostrzegła, że ukraińska armia łamie prawo wojenne, gdyż od ostrzału rakietowego giną cywile, w ciągu minionych dziesięciu dni w okolicy Doniecka zginęło 16 cywilnych osób, wiele jest rannych, ucierpiały zabudowania. Obie strony, czyli separatyści i siły rządowe, ostrzeliwały osiedla mieszkalne, także z powietrza.

Jeśli rozpoczną się walki o Donieck, ofiar może być jeszcze więcej. Separatyści odgrażają się, że nie oddadzą bez walki ani jednej klatki schodowej. Choć wygląda, że ich siły słabną, widać próby ewakuacji, a kilku dowódców już uciekło z Ukrainy. Mieszkańcy miasta wyjechali na dacze pod Donieckiem lub nie opuszczają domów i piwnic, do czego wzywają władze.

Walki z separatystami to już prawie codzienność, choć okropna. Bardziej przerażają zamachy terrorystyczne: w Krzemieńczuku, niedaleko Połtawy, w centralnej Ukrainie, zastrzelono mera miasta, zapewne ku przestrodze. W centrum kraju nie było walk ani separatystów, zamach na mera ma zastraszyć ludzi. Podobnie jak zamach na popularnego mera Lwowa Andrija Sadowego. Jego dom ostrzelano z granatnika przeciwpancernego. To zdarzenie bezczelne i groźne, ktoś – dotychczas nieznany – przejechał kawał kraju z granatnikiem przeciwpancernym pod pachą.

Jak to możliwe, że nikt tego nie zauważył, żadne służby nie skontrolowały, nie zatrzymały zamachowców? W spokojnym, zadowolonym z siebie Lwowie, w pełni sezonu turystycznego, zdarzył się niespodziewany atak.

Oba te zamachy nie wróżą dobrze, dają do zrozumienia Ukraińcom, że długo jeszcze mogą nie zaznać spokoju, nie tylko na wschodzie, że separatyści mogą się pojawić tam, gdzie nikt się ich nie spodziewa. To także ostrzeżenie dla Polski – może i nas chciano nastraszyć, przy okazji?

Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
O Polityce

Dzieje polskiej wsi. Zamów już dziś najnowszy Pomocnik Historyczny „Polityki”

Już 24 kwietnia trafi do sprzedaży najnowszy Pomocnik Historyczny „Dzieje polskiej wsi”.

Redakcja
16.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną