Po szczycie NATO: Stała obecność wojsk Sojuszu w Europie Środkowej, kolejny szczyt w Polsce
Decyzja o organizacji kolejnego szczytu w stolicy Polski – gdzie powstał Układ Warszawski i gdzie rozpoczął się jego rozpad, jak podkreślił prezydent Bronisław Komorowski – to kolejny ukłon członków Sojuszu w stronę naszego kraju oraz innych państw krajów wschodniej Europy.
Podczas spotkania przywódców państw NATO w Newport zdecydowano także o wzmocnieniu tzw. wschodniej flanki NATO poprzez utworzenie „szpicy”, czyli sił natychmiastowego reagowania. Byłyby one zdolne odpowiedzieć na zagrożenie w ciągu dwóch do pięciu dni dni. Chodzi przede wszystkim o siły lądowe, które będą miały do dyspozycji samoloty oraz okręty.
Wbrew wcześniejszym deklaracjom premiera Davida Camerona dowództwo szpicy nie powstanie w Szczecinie. Chociaż – na co zwrócił uwagę prezydent Komorowski – jeśli będzie konieczność jej użycia do obrony polskich granic, to będziemy zabiegać, by jej dowództwo mieściło się w Polsce. W szpicy ma się znaleźć ok. 5 tys. żołnierzy. Szczegóły dotyczące ich rozmieszczenia zostaną podane później, najprawdopodobniej w lutym 2015 r., podczas spotkania ministrów obrony Sojuszu.
Pewne jest za to, że w Szczecinie pojawi się więcej natowskich żołnierzy, gdzie obecnie znajduje się dowództwo wielonarodowego korpusu. Sekretarz generalny NATO Anders Fogh Rasmussen zapowiedział, że wojska Sojuszu będą stale obecne w Europie Środkowej, „w powietrzu, na ziemi i na morzu”, w oparciu o siły rotacyjne. – Decyzja ta wysyła jednoznaczne przesłanie: NATO broni wszystkich sojuszników cały czas – powiedział Rasmussen.
Podczas wspólnej konferencji prasowej z Rasmussenem prezydent Bronisław Komorowski podkreślił, że decyzja o stałym stacjonowaniu sił NATO w Polsce jest sprawą kluczową dla bezpieczeństwa kraju. Potwierdza bowiem realność planów obronnych Sojuszu dotyczących Polski i całego regionu. W najbliższych miesiącach NATO zbuduje w państwach bałtyckich, Polsce i Rumunii logistyczne bazy wojskowe. Sojusz będzie w nich przechowywał paliwo, amunicję i środki łączności niezbędne do interwencji sił szybkiego reagowania.
– Traktujemy decyzję NATO jako potwierdzenie zasad solidarności i jedności sojuszu w obliczu zagrożeń – mówił prezydent Komorowski. Podkreślił jednak, że równie istotne będzie zadbanie o zdolność polskich sił zbrojnych do sprawnego reagowania na potencjalne zagrożenia. – Jeśli oczekujemy, by inni byli gotowi, musimy mieć możliwość przyjęcia sił wsparcia, a także sami musimy być gotowi do wykonania naszej cząstki planu ewentualnościowego – mówił prezydent.
Podczas szczytu w Newport nie zdecydowano o przekazaniu przez NATO uzbrojenia Ukrainie, choć każde państwo sojusznicze będzie mogło podjąć taką decyzję indywidualnie. Ukrainie obiecano za to wsparcie w postaci czterech funduszy powierniczych o łącznej wartości 15 mln euro. Środki te pomogą Ukrainie wzmocnić bezpieczeństwo systemów cybernetycznych, usprawnić logistykę, struktury dowodzenia, kontrolę i komunikację. Wesprą ją również w zakresie rehabilitacji weteranów.
Poza kwestiami dotyczącymi Ukrainy i obecności sił NATO w krajach Europy Środkowej i Wschodniej przywódcy państw Sojuszu omówili zagrożenia ze strony Państwa Islamskiego działającego w Syrii i w Iraku. Ustalono, że poszczególne kraje indywidualnie podejmą decyzje o ewentualnych akcjach bojowych wymierzonych w dżihadystów. Sekretarz stanu USA John Kerry wezwał 10 państw sojuszniczych – w tym Polskę – do udziału w koalicji przeciwko islamskim fundamentalistom.
Ze strony Polski nie padły jednak żadne deklaracje, że mielibyśmy podjąć się udziału w takiej misji. Podczas konferencji prasowej prezydent pytany, czy oczekiwanie pod adresem polski jest związane z zapowiedzią wzmocnienia wschodniej flanki na zasadzie „coś za coś”, Komorowski przyznał, że „Tak jest w życiu, tak jest w polityce, tak jest w Sojuszu i nie ma się co temu dziwić”. Prezydent przypomniał, że polska uczestniczyła w operacji w Iraku jako szczególny sojusznik USA, a potem w potężnej i kosztownej operacji w Afganistanie. – Teraz to raczej my oczekujemy, że inni poczują się dłużnikami Polski. Prezydent stwierdził również, że potencjalne angażowanie się na większą skalę jakimkolwiek innym obszarze świata może być łatwiejsze i bardziej zrozumiałe wtedy, jeśli sami będziemy czuli się bezpieczniej na flance wschodniej. - To jest oczywiste dla wszystkich, nie tylko dla nas - dodał.
Wcześniej minister Radosław Sikorski pytany o ewentualny powrót polskich sił do Iraku stwierdził, że „pierwszy raz o tym słyszy”.
Sojusz zadeklarował ponadto, że gotów jest wspierać Afganistan po planowanym na ten rok zakończeniu misji stabilizacyjnej ISAF. Pod jednym warunkiem: że rząd w Kabulu podpisze umowę o stacjonowaniu misji szkoleniowej NATO po 2014 r. W takiej sytuacji państwa członkowskie mogłyby wysłać do Afganistanu 14 tys. żołnierzy.