Podczas walk w Strefie Gazy rzecznik armii izraelskiej potwierdził w komunikacie, że jedna z palestyńskich rakiet uszkodziła instalacje jądrowe w Dimonie na pustyni Negew. Rzecznik przestrzegał też, że chmura radioaktywnego pyłu przesuwa się na północ i zagraża ludności cywilnej. Ta sensacyjna wiadomość o jednym z poważniejszych sukcesów Hamasu nie wzbudziła paniki tylko dlatego, że w ciągu kilku minut usunął ją z internetu izraelski kontrwywiad. Agenci zorientowali się, że fałszywy alarm wywołali hakerzy przebywający na terytorium Syrii.
Były dyrektor amerykańskiej Agencji Bezpieczeństwa Narodowego Michael Hayden twierdzi, że przestępcy komputerowi z otoczenia Asada stanowią w rzeczywistości dalekosiężne ramię Iranu, który jako pierwszy na Bliskim Wschodzie wprowadza podobne działania do swego arsenału wojennego. Instytut Naukowy ds. Bezpieczeństwa w Tel Awiwie przypisuje hakerom z Teheranu i z Damaszku kilka udanych zakłóceń w działalności izraelskich banków i innych dużych instytucji finansowych. Operacje te, skomplikowane i trudne do wykrycia, spowodowały poważne straty, chociaż nie opublikowano dotąd dokładnych danych. Według izraelskiego kontrwywiadu Iran ma zdolność do prowadzenia działań cybernetycznych na wielką skalę i niewykluczone, że już w niedalekiej przyszłości zastąpi nimi klasyczne środki terroru.