Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Świat

Dyktatura małego ekranu

Telewizja w służbie reżimów

Przewodniczący ChRL Xi Jinping przemawia do pasażerów z ekranu w metrze w Szanghaju Przewodniczący ChRL Xi Jinping przemawia do pasażerów z ekranu w metrze w Szanghaju Carlos Barria/Reuters / Forum
Internet zabił telewizję, ale tylko na Zachodzie. Reszta świata wciąż wpatruje się w dwa, trzy kanały państwowej telewizji, która potrafi być skuteczniejsza niż wojsko w podtrzymywaniu reżimu.
Wieża telewizyjna Ostankino w Moskwie.Andriej Belenko/Flickr CC by 2.0 Wieża telewizyjna Ostankino w Moskwie.

Gdyby Niccolò Machiavelli sporządzał współczesny podręcznik rządzenia, musiałby zamieścić przepis na skuteczne wykorzystywanie mediów, bez nich nie da się przecież robić polityki. Niestety, Machiavelli nie żyje od pół tysiąca lat, dlatego obecni autokraci zdani są na intuicję i doświadczenia kilku pokoleń propagandzistów. Wiedzą, że z czytaniem gazet różnie bywa, konserwatywnie nie ufają nowym mediom i dlatego – jak za starych zimnowojennych czasów – wiarę pokładają w telewizji. Twierdzenie Laurenta Abadie, szefa Panasonica w Europie, że telewizja właśnie umarła, jest więc mocno przesadzone.

Według Freedom House, organizacji monitorującej stan demokracji na świecie, „zniewolonych” jest 2,5 mld ludzi w 48 krajach świata. Tamtejsze, kontrolowane przez państwo telewizje nadal katują widzów wizytami gospodarskimi wodzów, którzy przy takich okazjach nie omieszkają udzielać kluczowych instrukcji, np. w kwestii produkcji rajstop czy przemysłu kosmicznego. W tej dyscyplinie niedościg­nionym mistrzem pozostaje Kim Dzong Un, choć goni go spory peleton.

Przepis na taką telewizję to efekt wielu lat doświadczeń. Ważne są np. mundury – na galowo i polowo, zgodnie z kanonem propagandy trzeba zaglądać na poligon, by wąchać proch, w stolicy należy zaś odbierać defilady. W tej roli z kolei świetnie wypada Alaksandr Łukaszenka i liczny zastęp jego afrykańskich kolegów. Obowiązkowo muszą być spotkania z dziećmi, wizyty u emerytów, żniwa, odprawy dla urzędników, zgromadzenia partyjne, upamiętnienia i gale, zwłaszcza noworoczne, w tych ostatnich celują Rosja i Chiny. Plus – tu wódz może odetchnąć – racja stanu wymaga, by w ramówce upchnąć jak najwięcej przekazu ideologicznego o wartościach fundamentalnych dla reżimu.

Polityka 38.2014 (2976) z dnia 16.09.2014; Świat; s. 54
Oryginalny tytuł tekstu: "Dyktatura małego ekranu"
Reklama