W 1707 r. po przyjęciu ustawy o unii dwóch królestw, Anglii i Szkocji, Królowa Anna wygłosiła w Westminsterze krótką mowę: „I desire, życzę sobie i oczekuję od wszystkich moich poddanych obydwu narodów, żeby od tej pory traktowali się nawzajem z całym możliwym szacunkiem i uprzejmością, tak aby cały świat ujrzał, iż pragną się stać jednym narodem”.
Było to niezbyt pobożne i całkowicie sztuczne życzenie. Szkoci i Anglicy byli wówczas, i do dziś pozostali, odrębnymi narodami. Co gorsza – jak dowodzi historia – nie wygasła między nimi historyczna niechęć. Nie przybiera ona jakiejś gwałtownej postaci, ale utrzymuje się. Mój angielski przyjaciel, absolwent Cambridge, na pytanie, czy kiedykolwiek w szkole czy na studiach zastanawiano się nad sensem słowa „zjednoczone” w nazwie kraju, odparł, że nigdy mu to nie przyszło do głowy.
W czym się wyraża Szkocja? – pisze znany dziennikarz i sympatyk Polski Neal Ascherson. Przecież to nie kwestia geografii. W czym wyraża się najintensywniej? W piłce nożnej? W kulturze? W przeszłości? W muzyce? Polacy, którzy w XIX wieku organizowali krwawe i nieudane walki o niepodległość, powinni z natury rzeczy sympatyzować z każdym narodem pragnącym mieć własne władze polityczne. Ale był to wiek XIX, kiedy mniejszości narodowe w imperiach cieszyły się małymi lub zgoła żadnymi prawami. Dziś niepodległość w Unii Europejskiej daje każdemu człowiekowi, bez względu na narodowość, pełnię praw. Obywatel taki może mówić i uczyć się w takim języku, w jakim chce, wyznawać taką wiarę, jaką chce, tworzyć, jakie chce partie i programy. Szkocki dramaturg, David Greig powiedział kiedyś: „Może Szkocja zawsze była niepodległa, tylko nie mogliśmy do tej pory tego dostrzec?”.
Gorzej jest z przynależnością do samej Unii i Sojuszu Atlantyckiego. Obie te organizacje dały do zrozumienia, że Szkoci, którzy dotychczas byli i w UE, i w NATO, musieliby od początku starać się o członkostwo. Wiadomo, dlaczego te ostrzeżenia. Bo inne państwa boją się tendencji rozłamowych i nie chcą takiego procesu ułatwiać. W razie rozpadu Zjednoczonego Królestwa w samej Unii powstałoby ogromne zamieszanie i politycy unijni, a także poszczególne kraje, traciłyby niemało czasu i energii na rozwiązywanie problemów, które by w tym przypadku powstały. Para Unii znów szłaby w gwizdek. Z punktu widzenia interesów Polski takie zamieszanie w Unii, tak nam potrzebnej, z pewnością by się naszemu krajowi nie przysłużyło.