Co kłuje Putina w oczy
Nowa fala szykan w Rosji: organizacja praw człowieka do likwidacji, gazeta z ostrzeżeniem
Ministerstwo sprawiedliwości Rosji zgłosiło wniosek o likwidację Memoriału, badającego zbrodnie stalinowskie i wytykające władzom naruszenia praw człowieka. Z kolei opozycyjna „Nowaja Gazieta” dostała oficjalne ostrzeżenie od Roskomnadzoru (Federalnej Komisji Nadzoru Łączności) za tekst, w którym publicystka Julia Łatynina ośmieliła się porównać niektóre elementy rosyjskiej ideologii państwowej, przeciwstawiające „rosyjskie wartości” zachodnim do tego, co robił Adolf Hitler podkreślający wyjątkowość rasy i kultury niemieckiej.
„NG” skierowała sprawę do sądu, bo uważa, że stała się ofiarą instrumentalnego stosowania zarzutu „ekstremizmu”, umożliwiającego władzom zastraszanie, a w razie potrzeby zamykanie niewygodnych mediów.
Memoriał też jest niewygodny. Jego pracownicy, zarówno ci, którzy zajmują się badaniem historii, jak i ci, którzy bronią praw człowieka, są zupełnie niesforni. Nie da się ich zdyscyplinować tradycyjnymi pogróżkami, nie chcą współpracować ku chwale ojczyzny. Zamiast wychwalać sukcesy wielkich rosyjsko-radzieckich bohaterów, układając historię Rosji w niekończące się pasmo sukcesów i jedynie słusznych decyzji, ciągle mówią o Gułagu i Katyniu, o rozliczaniu totalitaryzmu. Zamiast podziwiać konsekwencję władz Rosji od Jelcyna po Putina, z jaką ci prezydenci gasili „terrorystyczny” pożar na Kaukazie Północnym, mówią o ofiarach wśród cywilów, o łamaniu praw mniejszości etnicznych, nadużyciach, których dopuszcza się namaszczony przez Moskwę czeczeński lider Ramzan Kadyrow.
Formalnie zarzut do Memoriału sprowadza się do kruczka prawnego – instytucja ma za mało filii regionalnych, by nazywać się organizacją ogólnorosyjską. – Chodzi o to, że wiele oddziałów Memoriału w rosyjskich regionach działa jako niezależne organizacje. Władze wolałyby, żeby struktura była bardziej scentralizowana – mówi Nikita Pietrow, wiceszef Memoriału. – Pójdziemy do sądu, będziemy walczyć. Paradoksalnie to może nas wzmocnić – tłumaczy. Ludzie z Memoriału mówią, że przetrwali ZSRR (organizacja powstała w 1989 r.), więc i Rosja Putina im niestraszna.
Rzecz jednak nie w odwadze. Memoriału czy „Nowej Gaziety” wcale nie trzeba zamykać. Wystarczy przekonać Rosjan, że pracują w nich „zagraniczni agenci”, zdrajcy interesów Rosji. Te zarzuty nie są nowe, ale dzisiaj, na fali patriotycznego uniesienia, pojawiają się z nową siłą. Władimir Putin jeszcze pięć lat temu napiętnował tych, którzy zamiast szukać poparcia wśród Rosjan, rzekomo próbują przypodobać się obcym rządom. „Jak szakale żerują po ambasadach” – dzisiaj w Rosji to jak przysłowie, dyżurna łatka dla wszystkich niewygodnych.
Nieprzypadkowo w telewizji NTW pojawił się materiał o rzekomych związkach Memoriału z Państwem Islamskim – terrorystyczną organizacją działającą w Syrii i Iraku. Poparcie dla „faszystowskiej junty” w Kijowie już się rosyjskim mediom ograło.