Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Świat

Jak wybierze Ukraina

Facebook
Przedterminowe wybory parlamentarne na Ukrainie mają znaczenie prawdziwie historyczne. Tym razem faktycznie los i przyszłość kraju są w rękach (i nogach) jego obywateli.
Facebook

Czy i jak w nowym parlamencie zmieni się układ sił? Czy nowo wybrani posłowie sprostają wyzwaniom, jakie przed nimi stoją? Czy zdołają zmienić ukraińską rzeczywistość i przebudować państwo bez dalszych konfliktów, najszybciej jak to możliwe? To wszystko zdecyduje się w niedzielę, 26 października.

Te wybory odbywają się w wyjątkowej atmosferze. Na wschodzie – mimo rozejmu – nie milkną strzały i wybuchy, giną ludzie. A Kijów utracił praktycznie kontrolę nad częścią terytorium Donbasu, gdzie dziś rządzą separatyści i gdzie wybory się nie odbędą, przynajmniej w tym terminie. Ukraina utraciła Krym. Tam również nie odbędzie się elekcja i mandaty nie zostaną objęte.

Prawda bez Krymu

Wojna, jaka przetacza się przez wschodnie tereny kraju, sprawiła, że ponad 800 tys. obywateli opuściło swoje domy. Część z nich to przesiedleni wewnątrz Ukrainy, ale część wyjechała za granicę, głównie do Rosji. Czy będą mieli okazję głosować i czy zechcą pójść do urn?

Minister sprawiedliwości Paweł Pietrenko zapowiada wprawdzie, że w Donbasie, w miarę odzyskiwania terytorium przez siły rządowe, będą przeprowadzane wybory uzupełniające we wszystkich okręgach, w jakich nie można ich zorganizować 26 października. Ludzie mają konstytucyjne, obywatelskie prawo głosować i wybierać deputowanych, a dziś stali się zakładnikami wojennej sytuacji – uważa minister. Wybory odbędą się tylko tam, gdzie jest dziś bezpiecznie. Centralna Komisja Wyborcza uznała, że można je przeprowadzić w osiemnastu z 32 okręgów w obwodach donieckim i ługańskim.

Otwartym pozostaje pytanie, na ile obecna sytuacja wpłynie na wynik: Krym i wschód tradycyjnie głosowały na lewicę. Wiele osób uważa, że te wybory będą prawdziwsze bez Krymu i Donbasu. Ale wciąż nie ma jasności, jak tym razem zagłosuje były elektorat Partii Regionów.

Nowe wybory, stare twarze

Niestety, nie udało się zmienić prawa wyborczego, elekcja odbywa się według starych zasad. Połowa deputowanych będzie wybierana z list partyjnych, a połowa w okręgach jednomandatowych. Taki system wyborczy sprawił już w przeszłości wiele przykrych niespodzianek. Był świetną okazją do kupowania głosów i manipulowania elektoratem. Czy nowa rzeczywistość objawi się odrzuceniem dotychczasowych standardów?

Zmienił się za to zupełnie krajobraz polityczny. Partia Regionów, która od lat zwyciężała w wyborach, praktycznie nie istnieje i nie wystawiła kandydatów pod swoim szyldem. Jej niedobitki startują pod sztandarem Blok Opozycyjny. Nie brakuje jednak znanych nazwisk i twarzy, choć próbowano się z nimi bezpardonowo rozprawić. Akcja wrzucania do kubłów na śmieci byłych prominentnych polityków nie przysporzyła jednak poparcia jej organizatorom, radykałom z Prawego Sektora. Są też stare nazwiska, choć nowe twarze: do wyborów stanęli nadspodziewanie licznie synowie i córki dawnej politycznej elity. Czy zasiądą w Radzie Najwyższej na miejscach rodziców i będą kontynuować ich dzieło?

Prawa strona sceny bardzo się podzieliła, co sprawia, że znacznie słabsze jest dziś ugrupowanie Julii Tymoszenko, Batkiwszczyna. Z tej partii odeszło wiele lokomotyw, czołowych polityków, żelaznych kandydatów do mandatu. Słabsza niż w poprzednich wyborach jest też radykalna prawicowa Swoboda Ołeha Tiahnyboka, bo ma konkurencję jeszcze bardziej radykalną, czyli Prawy Sektor. Bardzo ciekawe, jak podzielą się tutaj głosy. UDAR, partia Witalija Kliczki, nie idzie do wyborów samodzielnie – jak poprzednio – lecz w składzie prezydenckiego Bloku Petra Poroszenki.

Demokratyczna większość

Do wyborów staje 29 partii. Ale jak wskazują sondaże, jedynie siedem ma szansę wejść do parlamentu. Blok Petra Poroszenki może liczyć na sukces, ostatnie badania dają prezydenckiemu ugrupowaniu 33,5 proc. poparcia. Na drugiej pozycji znalazła się Radykalna Partia Olega Laszko – 12, 8 proc. Front Ludowy premiera Arsenija Jaceniuka może liczyć na 8,9 proc., partia Sierhieja Tihipko Silna Ukraina na 7,8 proc., a Batkiwszczyna Julii Tymoszenko – 6,9 proc. poparcia.

Według sondaży także partie mera Lwowa Andrija Sadowego Samopomoc oraz Opozycyjny Blok – czyli byli reginałowie i spółka – powinni przekroczyć próg wyborczy (5 proc.). Progu natomiast nie przekracza Komunistyczna Partia, Swoboda i Prawy Sektor, któremu badania dają niecałe 2 proc. poparcia. Czy te przewidywania się sprawdzą? Czy nowy parlament zdoła zmienić to, co dziś najbardziej ciąży Ukrainie, system oligarchiczny, czy uda się przeciąć połączenia biznesu i polityki i przerwać wpływ wielkich pieniędzy na życie polityczne?

Prezydent Petro Poroszenko liczy na powołanie koalicji demokratycznych sił, jak powiedział lider prezydenckiego bloku Jurij Łucenko, projekt umowy koalicyjnej jest już gotowy i będzie przedstawiony natychmiast po ogłoszeniu wyników wyborów. Prezydent liczy na 300-mandatową większość w Radzie Najwyższej. Gotowość przystąpienia do koalicji (jeśli wejdą do parlamentu) zadeklarowało już kilka ugrupowań, także Julia Tymoszenko, która zapewnia, że chce współpracować i pomagać prezydentowi dla dobra Ukrainy.

Życzmy Ukrainie i Ukraińcom sukcesu.

Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Łomot, wrzaski i deskorolkowcy. Czasem pijani. Hałas może zrujnować życie

Hałas z plenerowych obiektów sportowych może zrujnować życie ludzi mieszkających obok. Sprawom sądowym, kończącym się likwidacją boiska czy skateparku, mogłaby zapobiec wcześniejsza analiza akustyczna planowanych inwestycji.

Agnieszka Kantaruk
23.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną