Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Świat

Dysydent i decydenci

Aleksiej Nawalny Aleksiej Nawalny Maxim Shemetov/Reuters / Forum

Zaczęło się od trzęsienia ziemi – na stronach portalu LifeNews pojawił się artykuł zatytułowany „Kreml po cichu sponsoruje Nawalnego”. Sugerowano w nim, że administracja prezydenta i merostwo Moskwy finansują słynnego opozycjonistę poprzez firmę konkubiny jego najbliższego współpracownika Władimira Aszurkowa. Specjalizujące się w organizacji targów książek Bureau 17 od 2012 r. miało zarobić na państwowych kontraktach 100 mln rubli.

Potem napięcie rosło – w redakcji rozdzwoniły się telefony z samej góry, przedstawiciele Kremla nazwali doniesienia LN „pełną bzdurą”, artykuł zdjęto po dwóch godzinach, ale jeszcze tego samego dnia pojawił się znowu. Smaczku tej historii dodaje fakt, że internetowy tabloid Arama Gabrielianowa słynie z apologii Kremla. Eksperci widzą w tej publikacji kolejną odsłonę bitwy klanów. Związany z „siłowikami” Gabrielianow wrzuca dwa grzyby w barszcz: chce skompromitować kremlowskich liberałów i daje do zrozumienia, że nawet najbardziej krytyczni wobec władz opozycjoniści pasą się na krótkiej smyczy Władimira Putina.

To nie pierwsze pogłoski o związkach dysydenta Nawalnego z decydentami: wcześniej podejrzewano go o konszachty z potężnym szefem Rosnieftu Igorem Sieczinem. Trudno powiedzieć, czy nowa afera zaszkodzi przebywającemu w areszcie domowym opozycjoniście. Znawcy moskiewskich kuluarów nie widzą w niej sensacji – pogmatwane ścieżki przedstawicieli władz i opozycji krzyżują się w wielu miejscach, obie strony próbują wyciągnąć z tych niebezpiecznych związków jak najwięcej dla siebie.

Polityka 46.2014 (2984) z dnia 11.11.2014; Ludzie i wydarzenia. Świat; s. 6
Reklama