Dla malezyjskich linii lotniczych Malaysia Airlines to był fatalny rok. Najpierw w marcu zaginął samolot lecący z Kuala Lumpur do Pekinu, a wraz z nim 239 osób. Do tej pory nie odnaleziono wraku. To azjatycki Smoleńsk, który podzielił Malezję i Chiny. Przybywa kolejnych teorii spiskowych, a krewni 153 zaginionych z samolotem Chińczyków nazywają Malezyjczyków mordercami. Cztery miesiące później w okolicach Doniecka zestrzelono maszynę tej samej linii, na trasie Amsterdam–Kuala Lumpur. Zginęło 283 pasażerów, w większości Holendrów lecących na wakacje. Z przechwyconych przez ukraińskie służby bezpieczeństwa nagrań wynika, że strzelali prorosyjscy separatyści. Winy jednak nikomu nie udowodniono, a Władimir Putin do niczego przyznawać się nie zamierza. Na razie swoje śledztwo prowadzą Holendrzy, którym po czterech miesiącach zabiegów udało się odzyskać wrak samolotu.