Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Świat

Warszawskie deklaracje

Nie tylko kurtuazja, czyli Poroszenko w polskim parlamencie

Petro Poroszenko przed Zgromadzeniem Narodowym Petro Poroszenko przed Zgromadzeniem Narodowym Krzysztof Białoskórski / Sejm
Ukraina pilnie potrzebuje solidnego wsparcia finansowego. Kijów nie chce też pozostawać krajem neutralnym. Taką deklarację złożył w Warszawie prezydent Ukrainy.

Wizyta Petra Poroszenki w Warszawie to nie tylko kurtuazja i ukłon w stronę Polaków. To podziękowanie najpierw za uznanie niepodległości Ukrainy. I za pomoc w chwili wielkiej próby, jaką był Majdan, wojna na wschodzie, zagrożenie suwerenności i jedności granic. To właśnie Polska okazała Ukrainie i Ukraińcom wsparcie. Nie tylko oficjalne, ale także serdeczne wsparcie zwykłych ludzi. Za to ukraiński prezydent dziękował, występując w polskim Sejmie. Zauważył także, że Polacy spieszyli z pomocą jego krajowi, choć sympatyzowanie i popieranie Ukrainy naraża Warszawę na trudne relacje z Rosją i rosyjskie sankcje ekonomiczne. To takie polskie. Ale Polacy cenią wartości wyżej niż pieniądze, podkreślił Poroszenko.

Mówił też o wadze i sensie pojednania między obu krajami, o wybaczeniu wzajemnych krzywd, tak potrzebnym dla dobrego sąsiedztwa. Tego sąsiedztwa nie może utrudniać ani zatruwać chowana pod dywan historia, ale też przeszłość nie może wpływać na politykę, nie może być wykorzystywana do doraźnych celów. Można powiedzieć, że dzieje się tak coraz rzadziej, bo – choćby w ostatnich wyborach – Ukraińcy pokazali, że nie popierają nacjonalizmu ani nacjonalistów. A Polacy – że to nie pamięć o krzywdach z przeszłości kieruje odruchami ich serca, choć o niej nie zapominają.

W Warszawie stało się jednak coś naprawdę ważnego, co wpłynie na dalsze decyzje polityczne, nie tylko w Kijowie, przede wszystkim w Waszyngtonie i Brukseli. Ale nie pozostanie też niezauważone w Moskwie.

Poroszenko wybrał Warszawę i polski parlament, żeby oświadczyć, a nawet zadeklarować, że Ukraina rezygnuje z obecnego statusu państwa neutralnego, funkcjonującego poza blokami. Neutralność, przyjęta przez Kijów najpierw poprzez wyrzeczenie się broni jądrowej, a w 2010 r. raz jeszcze, gdy ówczesny prezydent Wiktor Janukowycz podpisał ustawę, na mocy której Ukraina stała się formalnie państwem pozostającym poza blokami militarnymi i sojuszami wojskowymi. Nie aspirowała do NATO, choć Sojusz Północnoatlantycki otworzył dla niej drzwi i deklarował zaproszenie. Ówczesne władze zrezygnowały z tej szansy.

Okazało się jednak w praktyce, że neutralność nie zapewniła Ukrainie bezpieczeństwa ani nie zagwarantowała integralności. Rosjanie wkroczyli na Krym, wsparli separatystów w Donbasie, naruszyli prawo międzynarodowe, choć tak niedawno w memorandum budapeszteńskim sami gwarantowali nienaruszalność ukraińskich granic.

Skoro neutralność zawiodła, Poroszenko zapowiedział, że wystąpi do Rady Najwyższej o zmianę obowiązującego dziś pozablokowego statusu Ukrainy. Zapowiedział, że Ukraina będzie aspirować do wstąpienia w struktury NATO i Unii Europejskiej. Zdaniem prezydenta jego kraj będzie gotowy złożyć oficjalny dokument o przyjęcie w ciągu pięciu lat. Zapewniał, że to dość czasu na reformę armii, tak by spełniała natowskie standardy i reformę kraju, pilnie i głęboko. Zdaniem prezydenta to nawet dość czasu, by przekonać Ukraińców do tej idei, przeprowadzić referendum, w którym ukraiński naród, a nie jego sąsiedzi, zdecydują o przyszłości i drodze rozwoju. Poroszenko przyznał, że marzy o Ukrainie w Unii Europejskiej, chciałby także zostać eurodeputowanym, to byłoby ukoronowaniem jego kariery politycznej.

Ale to nie tylko o sprawę chęci czy akceptacji Ukraińców chodzi. Nie wszystkie państwa Sojuszu są zgodne w kwestii przystąpienia Ukrainy do NATO. A stanowczo sprzeciwia się temu Rosja. Trzeba będzie wielkich umiejętności dyplomatycznych, żeby ten ogień z wodą pogodzić i poparcie Polski, o jakim mówił prezydent Poroszenko, a także prezydent Bronisław Komorowski, z pewnością nie wystarczy.

Decyzja prezydenta Ukrainy ogłoszona w Warszawie będzie z pewnością szeroko dyskutowana także w Moskwie. Ewentualne członkostwo Ukrainy w Sojuszu to nie jest sprawa na dziś, to kwestia może nawet wielu lat, ale czy wpłynie na zachowanie Rosji już teraz? Czy jej aktywność na wschodzie Ukrainy wzrośnie, a przymiarki do rozmieszczenia broni jądrowej na Krymie staną się rzeczywistością?

Prezydent Poroszenko przyjechał do Warszawy w trudnym momencie dla Ukrainy. Krajowi potrzeba dalszego wsparcia finansowego, bo wydatki wojenne przekraczają możliwości słabej ukraińskiej gospodarki: prezydent mówi o 15 miliardach euro, potrzebnych od zaraz. W czwartek w Brukseli ma się odbyć szczyt UE poświęcony także sprawie pomocy dla Ukrainy. Polskie wsparcie jest istotne.

Prezydent z trybuny polskiego Sejmu przemawiał także do innych państw Unii, z przekonaniem, że go usłyszą. Mówił o trudnej sytuacji wojennej, o tym, że Ukraińcy walczą i giną w obronie własnej suwerenności i niepodległości kraju. Ale, jak podkreślił, walczą i umierają także za Europę, za europejską sprawę i demokrację.

Gdyby nie ta walka i bohaterstwo Ukraińców, Europa nie mogłaby spokojnie szykować się do świąt, sugerował Poroszenko. To zresztą coraz wyraźniejsza nuta pobrzmiewająca wśród polityków ukraińskich i nawet swego rodzaju element przetargowy. Pytanie, czy wszyscy Europejczycy podzielają ten pogląd.

Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Historia

Dlaczego tak późno? Marian Turski w 80. rocznicę wybuchu powstania w getcie warszawskim

Powstanie w warszawskim getcie wybuchło dopiero wtedy, kiedy większość blisko półmilionowego żydowskiego miasta już nie żyła, została zgładzona.

Marian Turski
19.04.2023
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną