Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Świat

Mantra nienawiści

Ashin Wirathu: Wojownicza twarz buddyzmu

Mnich Wirathu próbuje tworzyć międzynarodową koalicję buddystów nacjonalistów. Mnich Wirathu próbuje tworzyć międzynarodową koalicję buddystów nacjonalistów. Paula Bronstein / Getty Images
Birmański mnich Ashin Wirathu twarz ma łagodną, głos spokojny. Mógłby być ikoną buddyzmu pokojowego i empatycznego. Ale w 2015 r. może zostać globalną ikoną buddyjskiego nacjonalizmu sięgającego po przemoc.

Już w lipcu 2013 r. Wirathu trafił na okładkę „Time’a” z podpisem: „Twarz buddyjskiego terroru”. Tygodnik zaznacza, że ekstremizm i fundamentalizm przeniknął do islamu, chrześcijaństwa, judaizmu, hinduizmu. Ale buddyzm (500 mln wyznawców) dotychczas był od tej plagi wolny. Już nie jest.

Birmańczycy wyznający buddyzm biorą udział w krwawych pogromach muzułmanów. Buddyjskich mnichów uczestniczących w tumultach można wypatrzyć na filmach z zamieszek. Na jednym widać mnicha bijącego pałką leżącego na ziemi mężczyznę. Niektórzy mnisi bronią jednak muzułmanów przed przemocą, niestety nie ma ich wielu.

Wirathu stanął na czele ruchu 969, który ma bronić Birmy i jej buddyjskiej tożsamości przed islamem. Podkreśla, że buddyzm nigdy nie atakuje pierwszy, ale musi odpierać ataki innych. Okładką „Time’a” był zniesmaczony, podobnie jak sam prezydent Birmy, która z dyktatury wojskowej przekształca się właśnie w demokrację. Dla Wirathu okładka jest dowodem, że za mediami w USA stoją muzułmańskie pieniądze i są one pomocne w planach opanowania przez islam Azji Południowo-Wschodniej.

Dobiegający pięćdziesiątki charyzmatyczny mnich pochodzi z ubogiej wielodzietnej rodziny. Z muzułmanami miał na pieńku już wiele lat temu. Za podburzanie przeciwko nim siedział nawet w więzieniu. Muzułmanów jest w Birmie ok. 5 proc., buddystów – 80 proc. Muzułmanie są postrzegani jako piąta kolumna. Na celowniku znalazła się przede wszystkim wyznająca islam grupa etniczna Rohingya. Setki ludzi zamordowano, niekiedy palono żywcem, dzielnice muzułmańskie rabowano i demolowano, co najmniej 100 tys. zmuszono do ucieczki z ich małej ojczyzny.

I tak jest dobrze – przekonuje swych zwolenników przedstawiciel religii, której fundamentami etycznymi są niestosowanie przemocy i współczucie dla wszelkich istot żyjących na Ziemi.

Polityka 1.2015 (2990) z dnia 28.12.2014; Świat; s. 64
Oryginalny tytuł tekstu: "Mantra nienawiści"
Reklama