Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Świat

Obama jak Robin Hood

Barack Obama: Zabrać bogatym, oddać pozostałym

The White House / Facebook
Swoje Orędzie o Stanie Państwa prezydent skierował do tych, którzy wierzyli, że zreformuje Amerykę – ale się rozczarowali.

W swoim Orędziu o Stanie Państwa prezydent Obama zaproponował podwyższenie podatków dla najzamożniejszych Amerykanów, aby sfinansować pomoc materialną dla „klasy średniej”, co w amerykańskim języku politycznym oznacza całą resztę społeczeństwa.

Większe opodatkowanie bogaczy ma pójść m.in. na sfinansowanie ulg podatkowych dla rodzin o niższych dochodach i bezpłatne dwuletnie studia w publicznych community colleges, gdzie uczą się biedacy. Słowem, redystrybucja majątku narodowego.

Obama, który nie musi się już martwić o reelekcję, wystąpił z otwartą przyłbicą jako rzecznik tych, którzy pokładali w nim nadzieje na transformację Ameryki w kierunku większej sprawiedliwości społecznej, ale narzekali, że nie spełnia tych oczekiwań.

Jego ambitny program nie ma jednak na razie szans na realizację. Władzę nad budżetem państwa sprawuje Kongres, a tam od listopadowych wyborów w obu izbach rządzą Republikanie, którzy blokują wszelkie podwyżki podatków. Natychmiast po przemówieniu prezydenta przystąpili do rytualnego ataku: Obama rozpętuje walkę klas, napuszcza biednych na bogatych, zwiększone podatki będą hamować wzrost gospodarki.

Tyle tylko, że gospodarka USA ma się teraz dużo lepiej niż jeszcze kilka lat temu, bezpośrednio po kryzysie, jej zadłużenie zmalało, więc argumenty tego rodzaju tracą swoją wagę. Poza tym większość społeczeństwa, jak wynika z sondaży, popiera podwyżkę płacy minimalnej, do czego Obama też wezwał ustawodawców. Dalszy sprzeciw Republikanów wobec redystrybucyjnych propozycji może ich sporo kosztować w następnych wyborach.

Na kilka dni przed orędziem Obamy fundacja Oxfam ogłosiła, że najbogatszy 1 procent populacji świata jest właścicielem już ponad połowy jego całkowitego majątku. Nie ma dziś ważniejszego problemu niż rosnące nierówności dochodów. Światowi przywódcy wydają się wobec niego bezsilni lub obojętni.

W gronie krajów najwyżej rozwiniętych Ameryka dzierży niechlubne pierwszeństwo – rozpiętości materialne są tam największe, co hamuje pionową mobilność społeczną, kiedyś dumę USA. Jest ona dziś mniejsza niż w wielu krajach europejskich. Obamie należy się uznanie, że przynajmniej stara się temu zaradzić.

Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Łomot, wrzaski i deskorolkowcy. Czasem pijani. Hałas może zrujnować życie

Hałas z plenerowych obiektów sportowych może zrujnować życie ludzi mieszkających obok. Sprawom sądowym, kończącym się likwidacją boiska czy skateparku, mogłaby zapobiec wcześniejsza analiza akustyczna planowanych inwestycji.

Agnieszka Kantaruk
23.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną