Politolodzy od lat powtarzają, że prędzej lub później wschodnia Syberia stanie się prowincją Chin. Miliony chińskich imigrantów zaczynają stopniowo przeważać nad rosyjskojęzyczną ludnością. I zdaniem ekspertów kwestią czasu jest, gdy zażądają dla siebie autonomii, a potem zaczną mówić o separacji. Być może za dekadę lub dwie usłyszymy o „Nowochinach”.
O zasadności tych prognoz wydaje się świadczyć powyższa mapa, na której rozmiary krajów dopasowano do ich ludności – każdy zamalowany kwadrat reprezentuje 500 tys. obywateli. Na tak zaprojektowanej mapie Chiny okupują całą północno-wschodnią Azję. Głównie kosztem Rosji zepchniętej na obrzeża Europy.
Wielkością dorównują im wyłącznie Indie, za to oprócz Rosji dramatycznie skurczyły się Kanada i Australia – czyli drugie i szóste największe kraje na świecie. Do rozmiarów mniejszych od Polski.
Wyraźnie zmalały także pustynne kraje arabskie, przede wszystkim Libia oraz Arabia Saudyjska. Ledwie dojrzeć można Mongolię, a ogromna Grenlandia – potraktowana jako oddzielne terytorium, choć wciąż należy do Danii – w ogóle się na ilustracji nie zmieściła. Podobnie jak Monako, Liechtenstein czy Watykan, choć te państwa nawet na zwykłej mapie trudno dojrzeć.
Autor grafiki, posługujący się pseudonimem TeaDranks, wyraził nadzieję, że „poza prostym walorem informacyjnym mapa ta pomoże ludziom nieco lepiej zrozumieć świat”. Na pewno przypomniał nam o obecnym lub przynajmniej perspektywicznym znaczeniu Brazylii i Meksyku jako potęg nie tylko w Ameryce Łacińskiej, ale także w skali globu.
Wiele azjatyckich krajów pozostaje na razie w cieniu Chin, Indii, czy Japonii. Ale możemy spodziewać stopniowego wzrostu znaczenia Indonezji, Filipin czy Bangladeszu. Widać też, jak kluczowym państwem dla Afryki jest nie tylko miotana wojną domową Nigeria, lecz również prawie stumilionowa Etiopia.
Kontynentem stosunkowo najmniej zniekształconym przez takie potraktowanie mapy świata okazała się Europa – pomijając może ledwie widoczną na niej Skandynawię. Ale jeśli do Norwegii, Szwecji i Finlandii imigranci z całego świata będą nadal napływać w dotychczasowym tempie, kraje te mogą wkrótce powrócić do swoich właściwych rozmiarów.
*
Zobacz także: Mapa świata według liczby internautów