Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Świat

Na Berlin?

Przenieśmy Dzień Zwycięstwa do niemieckiej stolicy

Berlin 1945 r. Zwycięscy marszałkowie przed Bramą Brandenburską. W pierwszym rzędzie od prawej: Konstanty Rokossowski, Bernard Montgomery i Gieorgij Żukow. Berlin 1945 r. Zwycięscy marszałkowie przed Bramą Brandenburską. W pierwszym rzędzie od prawej: Konstanty Rokossowski, Bernard Montgomery i Gieorgij Żukow. Galerie Bilderwelt / Getty Images
Miałem sen. Oto 8 maja 2015 r., w 70-lecie zakończenia II wojny światowej, z inicjatywy Donalda Tuska i Angeli Merkel dzisiejsza cywilizowana Europa spotka się w Berlinie – bez trzaskania buciorami o bruk, bez wrzasku „uraa!” i obwoźnej erekcji rakiet atomowych. A nazajutrz wspólnie obchodzimy 9 maja, święto Unii Europejskiej...
Według sondaży im bardziej militarną politykę Putin prowadzi, tym większe ma społeczne poparcie.Rafal Milach/Forum Według sondaży im bardziej militarną politykę Putin prowadzi, tym większe ma społeczne poparcie.

Wiem, że to mało realne. Bo późno. Bo jest pomysł polskiego prezydenta, aby rocznicę końca wojny świętować na Westerplatte. Bo – jak podaje „Spiegel” – Angela Merkel i Joachim Gauck mają już jakieś własne plany na 8 maja. Bo wokół majowych obchodów toczy się europejska gra dyplomatyczna z Moskwą. OK. Ale pozostały jeszcze trzy miesiące. Więc może np. sesja historyczna w Gdańsku i spotkanie europejskich przywódców w Berlinie?

Dlaczego upieram się przy Berlinie? To oczywiste. Rozpoczęta 1 września 1939 r. bombardowaniem Wielunia i ostrzałem Westerplatte wojna zakończyła się nie w Moskwie, Londynie czy w kwaterze gen. Eisenhowera we francuskim Reims, lecz w Berlinie kapitulacją Wehrmachtu (podpisaną wprawdzie według czasu moskiewskiego 9 maja 1945, ale według czasu środkowoeuropejskiego obowiązującą już od godziny 23.01 poprzedniego dnia). Przez dekady, zwłaszcza w naszej części Europy, przyzwyczailiśmy się, że główne, centralne obchody Dnia Zwycięstwa odbywają się w Moskwie. Ale właściwie dlaczego? I czy na pewno militarny triumf nad III Rzeszą to najważniejsze, co powinniśmy tego dnia wspominać i celebrować?

Niczego nie ujmując ani samemu zwycięstwu, ani poświęceniu Armii Czerwonej.

Pojednanie „odwiecznych wrogów”

Czy jednak świętowanie w Berlinie klęski III Rzeszy nie byłoby upokorzeniem dzisiejszych Niemiec? Przecież nikt nie świętuje swojej klęski. Nie do pomyślenia, by Francuzi w 200 rocznicę upadku Napoleona (lipiec 1815 r.) spraszali do siebie Europę. To prawda, ale Niemcy po wojnie świadomie przepracowywali – zarówno pod wpływem alianckiej reedukacji, jak i samokształcenia – własną historię. W NRD był to proces wymuszony na wzór radziecki. „Dzień wyzwolenia narodu niemieckiego od hitlerowskiego faszyzmu” był od 1950 do 1967 r.

Polityka 7.2015 (2996) z dnia 10.02.2015; Temat tygodnia; s. 12
Oryginalny tytuł tekstu: "Na Berlin?"
Reklama