Zaledwie 2 proc. Rosjan ma bardzo dobry stosunek do USA, kolejne 11 proc. – w miarę dobry. To wyniki styczniowego sondażu Ośrodka im. Jurija Lewady. Podobnie wyglądają sympatie do Unii Europejskiej – te liczby to odpowiednio 2 i 18 proc.
Bardzo zły stosunek do USA ma 39 proc. Rosjan (do Unii – 28). Po prostu zły – to czterdzieści kilka procent w obu przypadkach. W sumie negatywnie odnosi się do USA 81 proc. badanych, a do Unii – 71.
To najgorsze wyniki, odkąd upadł ZSRR. Ale gwałtowna zmiana to wynik ostatnich kilkunastu miesięcy. Jeszcze w styczniu dobre zdanie o USA miało 43 proc. Rosjan, a o Unii – 51. Przy czym o bardzo dobrym stosunku mówiły odpowiednio tylko 2 i 1 proc. badanych. Źle i bardzo źle myślało o Ameryce 44 proc. Rosjan, a o Unii – 34 proc.
Tak, to „efekt ukraiński”. Rosjanie wierzą, że Zachód, a w szczególności USA, to główny winowajca kryzysu u sąsiada, postrzeganym przez obywateli Rosjan jako „wojna domowa”. W ślad za telewizyjnym przekazem i oficjalną wersją Kremla większość Rosjan jest przekonanych, że to Waszyngton steruje sytuacją, a władze w Kijowie – czyli „faszystowska junta” – tylko wykonują instrukcję zza oceanu.
To spisek Zachodu, który ma oderwać Ukrainę od Rosji i zrujnować odwieczne słowiańskie braterstwo. Przede wszystkim jednak robi wszystko, by nie dopuścić, by „Rosja podniosła się z kolan”. To odradzająca się rosyjska potęga skłoniła amerykańskich spin doktorów do zaplanowania krwawej rzezi na Ukrainie.
Stosunek do „bratniego narodu” ukraińskiego zmienił się analogicznie. Rok temu o dobrym lub bardzo dobrym stosunku do Ukraińców mówiło 66 proc. Rosjan, a o złym i bardzo złym – 26. Dzisiaj jest odwrotnie – 24 i 74 proc.
Oglądając rosyjską telewizję, można dowiedzieć się, że Ukraińcy dzielą się na tych dobrych, którzy wierzą w tradycję i w Russkij Mir, i na złych, którzy popierają juntę i są gotowi przelewać ukraińską krew za amerykańskie interesy. Na prawdziwych Ukraińców i na „banderowców”, „ukropów”, „zdrajców”.
Na całej sytuacji zyskują Chiny, przedstawiane przez Moskwę jako nowy główny rosyjski sojusznik i lek na całe zło. Do nich popłynie rosyjski gaz, którego nie kupi Europa. Z nimi będzie kwitł biznes. Razem z Pekinem Moskwa będzie walczyć z amerykańską dominacją, która spędza sen z powiek zwykłego Rosjanina i która oburza go znacznie bardziej niż rosnące ceny czy korupcja lokalnych urzędników.
Według sondaży Lewady stosunek do Chin nie uległ dużym zmianom w ciągu minionego roku, ale sympatia do wschodniego sąsiada utrzymuje się na bardzo wysokim poziomie. W styczniu 2014 r. dobrze i bardzo dobrze myślało o Chinach 77 proc., dzisiaj to 80 proc.
Te zmiany to w dużej mierze efekt propagandowy. Ale nie tylko. Propaganda nie byłaby tak skuteczna, gdyby nie uderzała w czułe nuty, mówi rzeczy, których większość Rosjan chce słuchać.