Nigdy wcześniej w ponadstuletniej historii tego wyróżnienia nie zdarzył się taki przypadek: komitet przyznający Pokojową Nagrodę Nobla zdymisjonował własnego przewodniczącego. Thorbjørn Jagland, wcześniej norweski premier i minister spraw zagranicznych, objął to stanowisko w 2009 r. i od razu zaczął wzbudzać kontrowersje. To on przeforsował uhonorowanie Baracka Obamy, który zdążył zostać prezydentem zaledwie dziewięć miesięcy wcześniej, a w 2012 r. uparł się na przyznanie nagrody Unii Europejskiej i to pomimo rozrywającego wówczas Wspólnotę kryzysu gospodarczego. Komentowano wtedy, że to spełnianie ambicji samego Jaglanda, który zawsze silnie lobbował za przystąpieniem Norwegii do Unii.
Niespodziewana degradacja Jaglanda może być związana z inną decyzją. W 2010 r. pokojowymi laurami nagrodzony został chiński dysydent Liu Xiaobo, co rozwścieczyło Pekin do tego stopnia, że wprowadził wizy dla Norwegów i embargo na eksportowanego przez nich łososia, mocno dając się we znaki skandynawskiej gospodarce. W 2013 r. wybory wygrała prawica i od tamtej pory próbuje naprawić stosunki z Chinami. A ponieważ członków komitetu noblowskiego wybiera norweski parlament, pojawiły się spekulacje, że Jagland został kozłem ofiarnym.