Drezdeńczycy z Pegidy, Ruchu Patriotycznych Europejczyków Przeciw Islamizacji Zachodu, zauważyli najwyraźniej, że muzułmanie nie tylko nie chcą się integrować, ale wręcz zagrażają kulturze niemieckiej – ironizuje Christian. – Skąd to jednak wiedzą? W Dreźnie praktycznie nie ma cudzoziemców. Za to u nas, w Neukölln, nadają koloryt ulicom. O co więc właściwie tym z Drezna chodzi?
Diagnoza Christiana jest następująca: tym z Pegidy chodzi o heile deutsche Welt, nietknięty niemiecki świat, czyli taki, w którym nie będzie obcych. Niezależnie od krągłej retoryki, której używają – nie mają zamiaru posunąć się i zrobić miejsca dla uciekinierów z Syrii czy Iraku, bo nie mają zamiaru ich poznać. Po prostu ich nie chcą. Niektórzy idą jeszcze dalej i w cudzoziemcach widzą Beschmutzer, plugawicieli niemieckiej rasy. – Adolf się kłania! – wykrzykuje Christian.
Christian mieszka w Neukölln z żoną Iwoną i córeczkami Blancą i Leną. Poznali się w Krakowie, gdzie spędzał polski semestr, zbierając materiały do pracy dyplomowej kończącej studia historyczne w berlińskim Uniwersytecie Humbolda. Teraz ślęczy nad doktoratem z historii Polski i Ukrainy, najchętniej w czasie, gdy córki są w szkole. Uczą się w niej razem dzieci zdrowe i upośledzone różnych narodowości. Tym z Pegidy brakuje najwyraźniej doświadczeń Christiana i Iwony, ich codziennego obcowania z ludźmi różnych kultur i wyznań, wspomnień, które kolekcjonują.
Choćby takiego: wraz z innymi rodzicami postanowili urządzić w szkole spotkanie z okazji Bożego Narodzenia.