Grecki publicysta Dimitrios Kisoudis w wydanej właśnie w Lipsku broszurze „Nowa zimna wojna a Trzeci Rzym” pisze, że euroatlantycki Zachód już przegrał konfrontację z Eurazją. Przyszłość należy do autorytarnego liberalizmu Rosji i Chin. Ideologiczny kit Zachodu zwietrzał. Transatlantyda tylko na mapie wygląda okazale. Ale w rzeczywistości Ameryka i Europa Zachodnia to obce światy: po obu stronach Atlantyku zupełnie inaczej rozumie się liberalizm, konserwatyzm i socjalizm. I właśnie w to tektoniczne pęknięcie Zachodu wsuwa się eurazjatycka płyta Putina…
Równie jak Grek skwaszony z powodu kondycji Zachodu jest Michel Houellebecq. W jego nowej, słynnej już powieści lewica z lęku przed faszyzującą prawicą dobrowolnie godzi się na islamizację Francji. „Poddaństwo” to pamflet na wyjałowione francuskie oświecenie – republikańskie, laickie i feministyczne, oparte na hasłach wolności, równości i braterstwa. Już choćby sukces czarodziejskiego „Władcy pierścieni” czy „Harry’ego Pottera” pokazuje, że Zachód udławił się swym racjonalizmem. „Właśnie wygasa ten duchowy nurt, który wybuchł wraz z reformacją, a swój szczyt osiągnął w oświeceniu” – ogłasza Houellebecq.
I otrzymuje oklaski z prawa i lewa.
Zachód nie znalazł skutecznej odpowiedzi na rosyjską aneksję Krymu i agresję w Donbasie. Przegrał też arabską wiosnę z 2011 r., która nie przybliżyła krajów muzułmańskich do zachodniej demokracji. A bojownicy „kalifatu islamskiego” chełpią się publicznym ścinaniem głów ludziom Zachodu.