Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Świat

Nauki po Baltimore

Biali policjanci, czarni zabici. Władze wydają się bezradne

Vladimir Badikov / Flickr CC by 2.0
18-letni Freddie Grey z Baltimore w stanie Maryland to kolejna ofiara brutalności amerykańskiej policji. To już ponury serial.
Vision Planet Media/Flickr CC by 2.0

Wcześniej było zabójstwo Michaela Browna w Ferguson, uduszenie innego nieuzbrojonego Afroamerykanina w Staten Island (Nowy Jork) w czasie zatrzymania, wreszcie pięć strzałów w plecy Waltera Scotta z North Charleston (Karolina Południowa), którego jedyną winą było to, że uciekał. Sprawcy pozostają bezkarni, z wyjątkiem zabójcy Scotta oskarżonego o morderstwo.

Nawet w razie postawienia zarzutów policjanci w Maryland, na mocy miejscowej „Karty Praw” stróżów porządku, mają więcej czasu na przygotowanie się do przesłuchań niż zwykli obywatele. Policji zapewniono takie przywileje, aby nie czuła się zbyt skrępowana w swych działaniach. Ma twardo walczyć z przestępczością, zgodnie z zasadą zerowej tolerancji wobec najdrobniejszych wykroczeń, co oznacza więcej zatrzymań podejrzanych. A podejrzani to oczywiście czarni.

W Baltimore – jak w wielu innych miastach – gospodarka odbiła się od kryzysowego dna, trwa boom, ale żeby się utrzymał, biznes musi się czuć bezpiecznie. Dlatego trzeba tłumić przestępczość w zarodku. Jeśli boom będzie trwał, to jego fala uniesie przecież wszystkie łodzie.

Ale nie unosi. Bezrobocie w murzyńsko-latynoskich gettach w Baltimore sięga 30 proc., jest pięciokrotnie większe niż w całym kraju. To owe „głębokie korzenie” zamieszek po śmierci Freddy’ego Greya, o których mówił prezydent Obama.

Przypominają się podobne rozruchy w USA pół wieku temu, kiedy czarni wywalczyli podstawowe prawa obywatelskie. Wtedy jednak sytuacja była klarowniejsza – chodziło o położenie kresu segregacji rasowej. Osiągnięto ten cel – dyskryminacja jest zabroniona, Afroamerykanie uzyskali preferencje w zatrudnieniu i rekrutacji na studia (akcja afirmatywna) i dorobili się sporej klasy średniej. Ale większość nadal żyje w dzielnicach biedy i patologii społecznej, gdzie złe szkoły i wychowanie w niepełnych rodzinach stawia ich na przegranej pozycji.

Źródła frustracji i gniewu afroamerykańskiej młodzieży mają dziś nie tyle rasowe, ile społeczno-ekonomiczne przyczyny. W stolicy USA rządzi czarnoskóry prezydent, a w Baltimore – czarna pani burmistrz i czarny przewodniczący rady miejskiej. Nawet szef policji jest Afroamerykaninem. Mechanizmy nowej gospodarki i globalnego kapitalizmu faworyzują edukację, a w tej konkurencji czarni mieszkańcy Anacostii w Waszyngtonie czy Brownsville w Nowym Jorku nie mają szans.

Politycy w USA, z Obamą włącznie, wyglądają na bezradnych wobec tego problemu. Łatwiej zmilitaryzować policję, aby w razie eskalacji napięć społecznych miała narzędzia do zapewnienia spokoju.

Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Kraj

Kaczyński się pozbierał, złapał cugle, zagrożenie nie minęło. Czy PiS jeszcze wróci do władzy?

Mamy już niezagrożoną demokrację, ze zwyczajowymi sporami i krytyką władzy, czy nadal obowiązuje stan nadzwyczajny? Trwa właśnie, zwłaszcza w mediach społecznościowych, debata na ten temat, a wynik wyborów samorządowych stał się ważnym argumentem.

Mariusz Janicki
09.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną