Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Świat

Amerykanin nie zmieni rosyjskich emocji

Dlaczego Putinowi tak trudno wycofać się z Ukrainy

Próba generalna przed ostatnią paradą wojskową w Moskwie Próba generalna przed ostatnią paradą wojskową w Moskwie Dmitriy Fomin / Flickr CC by 2.0
Po raz pierwszy od agresji Rosji na Ukrainę amerykański sekretarz stanu John Kerry spotka się z Władimirem Putinem.

Nawiasem mówiąc, spotkanie odbędzie się w Soczi, nad Morzem Czarnym, całkiem niedaleko od Krymu. I chociaż Amerykanie mają z Rosjanami interesy globalne, daleko wykraczające nie tylko poza samą Ukrainę, ale i Europę w ogóle, to jasne, że nas, Europejczyków, interesuje głównie pytanie: jakie są szanse, że Putin wycofa się z Ukrainy i pozwoli jej samej kształtować swoją przyszłość?

Otóż szanse są niewielkie, właściwie w przewidywalnej przyszłości zerowe, a odpowiedź wiąże się z niedawno obchodzonym w Moskwie Dniem Zwycięstwa.

Rocznicę zwycięstwa obchodziły wszystkie kraje europejskie walczące w wojnie: w Warszawie, w Londynie, w Paryżu. Ale tylko w Rosji ten dzień stanowi święto bez reszty cementujące kraj i jego mieszkańców. Rosja właściwie nie ma niczego innego: nie ma komunizmu jako obowiązującej ideologii, nie ma carów powszechnie dobrze wspominanych, religia niby się odradzająca jest jednak powierzchowna, kult kazańskiej ikony Matki Bożej trudno porównać z Czarną Madonną z Częstochowy, nawet trójkolorowa flaga i dwugłowy orzeł nie są tak powszechnie przyjęte wobec wielopokoleniowej dominacji czerwonego sztandaru z sierpem i młotem.

Dzień Zwycięstwa pełni więc w Rosji funkcję społecznie donioślejszą niż w innych krajach walczących z hitlerowskimi Niemcami. Druga różnica: nie obchodzimy rocznicy tej samej wojny. Rosja czci zwycięstwo tej części II wojny światowej, w której nie była sojusznikiem Hitlera, a o roku 1939 wolałaby zapomnieć. A przecież w porozumieniu z Hitlerem napadła na Polskę, potem na Finlandię.

I rosyjska pamięć narodowa pomija, a nawet wymazuje istotne dalsze elementy wojny – rok 1940, mordy na polskich jeńcach i zsyłki polskiej ludności cywilnej na Syberię, zakres land-lease udzielonej Moskwie przez Amerykę, aresztowania własnych żołnierzy za rzekomą zdradę oraz wojenne ofiary terroru stalinowskiego.

Symbolem tej odmiennej pamięci jest historia dzieła Wasilija Grossmana „Życie i los”. Kto chce zrozumieć Rosję, powinien to przeczytać i wiedzieć, że KGB skonfiskowało nie tylko jedyne sześć egzemplarzy maszynopisu, ale nawet kalkę maszynową i taśmę, by nie pozostał po niej żaden ślad, a członek Politbiura, decydujący o książkach, powiedział autorowi, że w Rosji będzie to dzieło wydane nie wcześniej niż za 200 czy 300 lat.

Czy tyle będziemy czekać na wycofanie się Rosji z agresji na Ukrainie? „Życie i los” wydano wcześniej, po upadku ZSRR, ale już nie zrobiło takiego wrażenia na Rosjanach, nie odmieniło narodowej pamięci. Dlaczego Putinowi tak trudno się wycofać z tego, co zagarnął na Ukrainie? Bo oparł się na jedynej pamięci istniejącej i jedynej Rosjan prawdziwej wspólnocie – zwycięstwie nad wrogiem i obronie swoich, rzekomo ciemiężonych na Krymie i na wschodzie Ukrainy.

Jeśli nie dotrzemy do zwykłych Rosjan z prawdziwą historią ich zwycięstw – Putin będzie postępował jak dotychczas. Przecież Kerry Putina nie przekona.

Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
O Polityce

Dzieje polskiej wsi. Zamów już dziś najnowszy Pomocnik Historyczny „Polityki”

Już 24 kwietnia trafi do sprzedaży najnowszy Pomocnik Historyczny „Dzieje polskiej wsi”.

Redakcja
16.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną