Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Świat

Czarny pająk zaplatał się w pajęczynę

Publikacja listów księcia Karola szkodzi jego królewskiej pozycji

Książę, przyszły król, swymi listami naruszył podstawową normę konstytucyjną działania monarchii. Książę, przyszły król, swymi listami naruszył podstawową normę konstytucyjną działania monarchii. Dan Marsh / Flickr CC by SA
Książę Karol, przyszły król Wielkiej Brytanii, miał do rządu rozmaite pretensje, a jeśli nie pretensje, to pomysły i dziesięć lat temu napisał aż 27 listów do premiera i szefów różnych resortów.

O różnych ważnych, a w każdym razie ciekawych sprawach. A to że trzeba chronić albatrosy w Patagonii, a to w Zjednoczonym Królestwie wybić borsuki (bo roznoszą choroby bydła), a to, że kupić lepsze helikoptery dla żołnierzy i zainteresować się medycyną naturalną.

Treść listów poznaliśmy dopiero dziś, bo lewicowy dziennik „The Guardian” wygrał właśnie dziesięcioletni proces sądowy o wyjawienie treści tej korespondencji królewskiej do ministrów. Gazeta wygrała, choć prokurator generalny był przeciwny publikacji. Zwyciężyła jednak zasada wolności dostępu do informacji publicznych.

Zapytacie: pisał – no i cóż w tym złego? Otóż książę, przyszły król, naruszył podstawową normę konstytucyjną działania monarchii: nie wtrącać się i nie wyrażać publicznie absolutnie żadnych poglądów. Wtedy tylko monarcha zachowuje autorytet w kraju i niezbędną sympatię najszerszych rzesz. Ciekawe. Monarcha może absolutnie wszystko: skupia w swoim ręku wszystkie trzy władze, ba – nawet więcej, bo także władzę duchową, bowiem jest głową nie tylko państwa, ale i Kościoła.

To znaczy wszystko może i robi, lecz tylko na prośbę premiera lub za jego zgodą. Prerogatywy królewskie zostały niemal w całości przejęte przez ministrów, których kontrasygnata musi figurować na każdej, choćby najmniejszej i najskromniejszej decyzji monarchy. Królowa jest źródłem wszelkich zaszczytów i łask, nadaje szlachectwo, ordery i odznaczenia, ale listę tych zaszczytów układa premier.

Królowa jest całkowicie i bez reszty ubezwłasnowolniona politycznie, dzięki czemu nie można mieć do niej o nic pretensji i realizować konstytucyjną zasadę – the Queen can do no wrong – Królowa nie czyni żadnego zła i nie myli się. Jeśli akt królewski jest zły, to przecież podpisał go jakiś minister, a minister na każde wezwanie parlamentu musi się tłumaczyć.

Reklama