Właśnie spełnia się marzenie liderów walki z kolonializmem, którzy już wiele lat temu mówili o zjednoczonej Afryce. Przedstawiciele 26 krajów podpiszą wkrótce umowę o utworzeniu strefy wolnego handlu (TFTA) zaczynającej się w Egipcie na północy, a kończącej na RPA na południu kontynentu. Nowa strefa obejmie ponad 600 mln osób, a w jej skład wejdą trzy istniejące już bloki handlowe: Południowoafrykańska Wspólnota Rozwoju (SADC), Wspólnota Afryki Wschodniej (EAC) i Wspólny Rynek Afryki Wschodniej i Południowej (COMESA). Po podpisaniu wstępnej umowy potrzebne będzie jeszcze poparcie wszystkich parlamentów. Przywódcy dają sobie na to 5 lat. Wszyscy wiedzą, że mimo dzisiejszego entuzjazmu proces tworzenia strefy może być długi i trudny. Wiele z 26 zainteresowanych państw to małe gospodarki, które produkują zaledwie kilka eksportowych towarów, a wchodząc w skład TFTA, będą musiały konkurować z większymi przedsiębiorstwami. Przeciwnicy strefy podnoszą też argument, że Afryce niepotrzebne są kolejne bloki wolnego handlu, tylko inwestycje w rozwój wciąż słabej infrastruktury.