Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Świat

Grexit coraz bliżej

L.Gouliamaki / Parlament Europejski
W poniedziałek na nadzwyczajnym szczycie w Brukseli spotkają się przywódcy strefy euro. Przyszłość Grecji przesądzi się w przyszłym tygodniu.

Donald Tusk długo opierał się przed zwołaniem szczytu przywódców strefy euro w sprawie kryzysu w Grecji. Szef Rady Europejskiej i ludzie z jego otoczenia uważali, że spotkanie liderów strefy euro ma sens tylko wtedy, jeśli na horyzoncie będzie rysował się kształt porozumienia wierzycieli z Atenami. Nie chciał angażować premierów w dyskusję, która może nie przynieść rozwiązania kryzysu.

Musiał jednak zmienić zdanie. W czwartek o Grecji po raz kolejny rozmawiali ministrowie finansów strefy euro, ale obrady zakończyli po godzinie. Ateny ogłosiły, że nie godzą się na program reform zaproponowany przez wierzycieli, nie wyszły też z własnymi pomysłami. Z kolei strefa euro nie chce dalej utrzymywać Greków bez obietnicy rządu Syrizy, że zreformuje państwo. Ostatnie spotkanie ministrów finansów nie było wyjątkiem – podobne bezowocne dyskusje trwają od lutego.

Grecja jest jednak coraz bliżej finansowej zapaści. Czas ma do 30 czerwca. De facto już przestała spłacać długi. Nie zbankrutowała tylko dlatego, że Międzynarodowy Fundusz Walutowy zgodził się, by wszystkie transze kredytu przypadające na czerwiec spłaciła łącznie pod koniec miesiąca. Bez pomocy strefy euro po tym terminie Grecja będzie stopniowo tracić płynność finansową. Dla rządu jedynym ratunkiem będzie Grexit – porzucenie euro i powrót do waluty narodowej.

Dla strefy wyjście Grecji z unii walutowej byłoby do opanowania pod względem ekonomicznym, ale Grexit mógłby zaważyć na przyszłości integracji europejskiej. Członkostwo w unii walutowej nie byłoby już, jak uważano dotychczas, nieodwołalne. Zadłużone państwa zamiast przeprowadzać reformy, mogłyby decydować się na powrót do walut narodowych. Po ewentualnym wyjściu Grecji silniejsze stolice mogłyby też zacząć myśleć o wypychaniu kolejnych zadłużonych państw ze strefy.

Reklama