Kiedy przed rokiem Miss Ameryki została piękna Nina Davuluri, z indyjskimi korzeniami, w ojczyźnie przodków wybór ten został przyjęty ze zdumieniem i niedowierzaniem. Dziewczyna o tak ciemnej karnacji nie miałaby w Indiach najmniejszych szans. W systemie kastowym, którego oficjalnie już nie ma, ale w praktyce nadal obowiązuje, wśród aktorów Bollywood, na giełdach matrymonialnych i towarzyskich, wszędzie – im bielszy odcień skóry, tym wyższe notowania. W kręgach, które na to stać, zamienia się to w estetyczną obsesję: wybielacze do skóry to najszybciej rosnący segment rynku damskich kosmetyków. A kto zachęca do ich używania? Oczywiście wszechobecni w reklamach idole Bollywood, z SRK, Shahem Rukherm Khanem na czele. Ostatni przebój: wybielacze kobiecych okolic intymnych. Ta walka o jaśniejszą karnację na masową skalę prowadzi do szeregu schorzeń dermatologicznych. Ale równie ważny jest aspekt społeczny, podnoszony przez rosnące w siłę kręgi feministyczne. Ich zdaniem Indiom przydałaby się obyczajowa rewolucja, jaką zafundowała Amerykanom Oprah Winfrey, lecząca z kompleksu koloru skóry. Ale tutaj, wzdychają, nic nie jest tak proste i jednoznaczne jak w Ameryce.