Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Świat

El Chapo na prezydenta

Meksykański narkobos wróci za kratki

El Chapo Guzman w rękach żołnierzy w 2014 r. El Chapo Guzman w rękach żołnierzy w 2014 r. Henry Romero/Reuters / Forum
Prezydent Meksyku Enrique Pena Nieto ogłosił na Twitterze, że najpotężniejszy baron narkotykowy świata Joaquin „El Chapo” Guzman został ponownie schwytany przez siły bezpieczeństwa Meksyku.
Monitorowana cela, z której El Chapo uciekł.Mexicos National Security Commission/AP Monitorowana cela, z której El Chapo uciekł.
Przestronny tunel z pojazdem dla narkobossa.Mexicos National Security Commission/AP Przestronny tunel z pojazdem dla narkobossa.
Według wstępnych informacji, zgubiło go pragnienie nakręcenia filmu o sobie samym. Tropiciele podążyli śladem producentów i aktorów planowanego filmu, z którymi jakiś czas temu skontaktowali się ludzie El Chapo. Pół roku temu El Chapo uciekł z najpilniej strzeżonego więzienia. 
 
Wkrótce na temat piątkowego pojmania usłyszymy prawdopodobnie wiele legend, jakie otaczają życie tej postaci – prawdziwej, choć czasem może się wydawać, że fikcyjnej. Spekuluje się, że narkobaron zostanie poddany ekstradycji do Stanów Zjednoczonych. Czy również z amerykańskiego więzienia zdoła uciec? Jego historia świadczy, że nic nie jest niemożliwe.
 

*

Artykuł został opublikowany w POLITYCE w lipcu 2015 r. »

 

Figuruje od lat na listach najbogatszych ludzi na świecie. W Meksyku bogatszy od niego jest chyba tylko król telekomunikacji Carlos Slim (wielokrotny nr 1 na całej planecie). Sieć narkobiznesu, którą przejął, a potem rozwinął, rozciąga się na 10 krajów – od Kolumbii, przez Amerykę Środkową, po Meksyk i Stany Zjednoczone. Jej częścią jest kilkaset firm, głównie „pralni pieniędzy”. W skład tej sieci wchodzi także armia uzbrojonych najemników, zdolna walczyć nawet z armią zawodową. Oraz oczywiście koneksje polityczne.

Miesięcznie kartel Guzmana szmugluje do USA dwie tony kokainy i wielokrotnie więcej marihuany. Amerykanie przypuszczają, że 25 proc. całego rynku używek w USA należy do imperium Guzmana. A gdy idzie o heroinę, w USA jego kartel jest praktycznie monopolistą.

Jak nie kochać El Chapo?

Potęga Chapo Guzmana nigdy nie opierała się wyłącznie na przemocy. W Culiacan, stolicy stanu Sinaloa, skąd wywodzi się on i jego kartel, ludzie mówią o nim z mieszaniną strachu, podziwu i szacunku. El Chapo stworzył lub pomógł rozwinąć się setkom, o ile nie tysiącom firm, centrom handlowym, salonom samochodowym, bankom. Z uprawianej na miejscu marihuany i maku oraz przemycanej z Kolumbii kokainy, od niedawna także syntetyków, żyje cały stan i okolice. Odwiedziłem kiedyś studio nagraniowe, w którym zespoły śpiewające ballady o ludziach narko, tzw. narcocorridos, nagrywają płyty: wszystko finansuje kartel. Jak tu nie kochać El Chapo?

Podobne uczucia wzbudzał w latach 80. w Medellin, w Kolumbii, legendarny narkoboss Pablo Escobar. Organizował fiesty dla ubogich, inwestował w boiska i place zabaw w biednych dzielnicach, dzięki czemu stał się dla wielu lokalnym Robin Hoodem. Prócz tego był bezwzględnym zabójcą, który rozpętał przeciwko państwu wojnę – zginęło w niej ponad 100 tys. ludzi, a w końcu i on sam.

W Meksyku to nie El Chapo wypowiedział wojnę władzy. To rząd pod presją Waszyngtonu wyprowadził armię przeciwko kartelom w 2006 r., co przyniosło ostatecznie więcej złego niż dobrego. To wtedy zaczęła się rzeź trwająca już blisko dekadę: pochłonęła ok. 130 tys. zabitych i ok. 20 tys. znikniętych. Przemoc była i wcześniej, ale ograniczona, kontrolowana. Inteligentni przestępcy wiedzą, że jej nadmiar szkodzi także narkobiznesowi.

Wzrost potęgi narkoświata w Meksyku przypadł na czas ustrojowej transformacji. Przez 71 lat monopolu Partii Rewolucyjno-Instytucjonalnej dominowała kultura niejawnych przysług, korupcji, bezkarności. Rząd był arbitrem konfliktów i rozdawcą przywilejów. Krytyków potrafił korumpować i kooptować. Ludzie wszystkich grup społecznych przywykli do pływania w tej mętnej wodzie.

Narkobiznes był nieodłączną częścią tej rzeczywistości, jedną z grup interesu. Doskonale przyswoił sobie zasady PRI. Zanim zaczęła się dzisiejsza rzeź – z powodu wkroczenia armii i rozkwitu grup przestępczych nowego typu (porwania, haracze, eksploatacja surowców) – kartele działały wedle reguł starego Pax Mafiosa.

Nie zawsze dążyły do eliminacji rywali; skuteczniejsza bywała kooptacja w stylu PRI. Narkobossowie, jak El Chapo, przekupywali sędziów, polityków, policjantów.

Od niedawna sami zaczęli sięgać po władzę i dzisiaj trudno powiedzieć, czy to świat narko przechwytuje struktury państwa czy może to politycy prowadzą swoje gry za pomocą lub z pomocą karteli. W Meksyku można często usłyszeć, że kartele wybierają wielu burmistrzów, gubernatorów – a mają wpływy i w rządzie. Po ucieczce Guzmana z więzienia rządzić zaczyna czarny humor: może skończmy z hipokryzją i wybierzmy El Chapo na prezydenta?

W aurze narkowojny, poplątanych frontów, niejasnych granic między legalnym i nielegalnym na scenę weszło nowe pokolenie młodych, z których wielu szuka szansy w świecie występku; zwykle to biedni, niemający perspektyw, choć nie tylko oni. Nie wiedzą, jak działa legalny świat, za to umieją poruszać się w nielegalnym (tak powiada najbardziej znany pisarz z Sinaloa, Elmer Mendoza). W nielegalnym świecie mogą osiągnąć wszystko bez wysiłku, a ceną jest ryzyko, jakie podejmują – w tym utraty życia. Ich ideał: żyć intensywnie, na własnych warunkach. El Chapo jest ich bohaterem, a teraz będzie jeszcze większym.

Ucieczka El Chapo

Jego ucieczka z najpilniej strzeżonego więzienia należy do gatunku niemożliwych. Gdy go schwytano rok temu, rząd przedstawiał to jako sukces dekady. W istocie był to sukces propagandowy, bo kartel z Sinaloa pozostał najpotężniejszą grupą przestępczą. Fanfary sprzed roku czynią ucieczkę El Chapo klęską podwójną. W Meksyku mówi się: jeśli złapią go znowu, ucieknie po raz trzeci, nawet jeśli więzienie zbudują na skale, pod którą nie da się zrobić podkopu.

Podziemny tunel, którym uciekł – 170 cm wysoki, 70 cm szeroki, oświetlony, z wentylacją – miał 1,5 km i prowadził z łazienki, w której El Chapo brał prysznic, do sutereny pobliskiego domu w budowie. Wystarczyło, że uniósł właz pod prysznicem, gdzie czekała drabina, po której zszedł 10 m w dół do tunelu. I się rozpłynął.

Meksykanie powinni być wdzięczni El Chapo – sugeruje przewrotnie Mendoza – bo swoją ucieczką, już po raz drugi, dowiódł ostatecznie i bezapelacyjnie, że państwo jest skorumpowane do dna. Musiał mieć protektorów, pomocników i wykonawców na najwyższych szczeblach władzy. Gdy zbiegł po raz pierwszy w 2001 r. z więzienia w Jalisco – w samochodzie wywożącym brudną odzież do pralni – pomagało mu, jak ustalono w śledztwie, 60 funkcjonariuszy! Także tamto więzienie należało do superstrzeżonych: na każdego więźnia przypadało dwóch strażników; system monitoringu należał do najnowocześniejszych.

Nie tylko ucieczki budują legendę El Chapo. W przygranicznym Ciudad Juarez opowiadają, w jaki sposób wpada do restauracji. Najpierw zajeżdżają ludzie jego prywatnej armii i zbierają od klientów telefony komórkowe. Potem wchodzi El Chapo. Zasiada, zamawia, je i wychodzi. Nic nadzwyczajnego się nie dzieje. Restauracja oczywiście obstawiona, w pewnej odległości sformowane ad hoc rogatki, na wypadek gdyby zaplątał się patrol policji lub wojska, akurat nieprzekupiony. Nikt nie wyjdzie z knajpy, zanim El Chapo nie skończy jeść. Czy goście później odzyskują telefony? Legenda pomija takie szczegóły.

Gdy pojmali go rok temu, był przebrany za starego inwalidę na wózku. Wpadł podobno z powodu częstych i nieostrożnych rozmów telefonicznych, wyłapanych przez podsłuchy. Siły specjalne zatrzymały go w pokoju hotelowym w Mazatlan, na wybrzeżu w Sinaloa. Poddał się bez oporu. Z doświadczenia wiedział, że uwięzienia nie trwają wiecznie i znajdzie sposób, żeby się wydostać. Za pierwszym razem zajęło mu to osiem lat. Teraz tylko rok – mimo że siedział w więzieniu, z którego teoretycznie nie da się uciec.

Zaczynają mówić o nim nie jak o realnej postaci, lecz jak o kimś w rodzaju Jockera z historii o Batmanie. Pojawiła się nawet legenda, że to nie El Chapo został pojmany rok temu, a więc to nie on uciekł tydzień temu z więzienia. Czyli kto? Pewnie duch.

Badiraguato, gdzie El Chapo urodził się i dorastał, to meksykański odpowiednik miasteczka Corleone, z którego pochodził filmowy Don Vito („Ojciec Chrzestny”). Skwar, leniwa atmosfera, kilka uliczek – nie dzieje się nic. Wokół góry i dżungla. El Chapo skończył tu naukę na trzeciej klasie szkoły podstawowej. Pomagał potem ojcu – ubogiemu rolnikowi, a gdy nadarzyła się okazja, zaciągnął się do kartelu z Guadalajary – kartelu-matki wielu dzisiejszych narkoband.

Zaczął piąć się w przestępczej hierarchii, a gdy w 1989 r. stary boss Miguel Angel Felix Gallardo wpadł, El Chapo i kilku najwierniejszych braci w biznesie przejęło schedę. Wpadł cztery lata później, w Gwatemali, w obławie prowadzonej przez siły meksykańskie.

Po ucieczce z więzienia w 2001 r. zastał inną rzeczywistość. Rok wcześniej PRI pozwoliła na wolne wybory i je przegrała. Stary świat – także ten narkobiznesowy – rozpadał się i przepoczwarzał. Między dawnymi przyjaciółmi doszło do rywalizacji. Kartel z Tijuany próbował uniezależnić się od bossów z Sinaloa, podobnie kartel z Juarez i braci Beltran-Leyva – wszystkie one to dawne odnogi kartelu zarządzanego m.in. przez El Chapo. Krwawa rywalizacja – choć nieporównywalna do narkowojny z poprzednich lat – ustanowiła nowy porządek w narkobiznesie. El Chapo jest w nim najpotężniejszym z potężnych.

Przez lata krążyła plotka, że kartel z Sinaloa jest powiązany z Partią Akcji Narodowej (PAN) – dzięki temu pozwolono mu uciec z więzienia w 2001 r. Na związki El Chapo z tym ugrupowaniem miały wskazywać także statystyki aresztowań wśród członków różnych band. Za rządów PAN (2000–12) kartel z Sinaloa był nimi nękany znacznie rzadziej niż główny konkurent – kartel z Zatoki. Teraz jednak znowu rządzi PRI powiązana – według rozmaitych poszlak – z kartelem z Zatoki, a mimo to El Chapo zdołał uciec. W tym samym więzieniu siedzą szychy wszystkich innych karteli. Ale tylko El Chapo potrafi przekupić każdego.

Pablo Escobar był równie sprytny – do czasu. Gdy wiedział, że nie uniknie pojmania, wynegocjował z rządem Kolumbii, że sam wybuduje luksusowe więzienie, w którym pozwoli się zamknąć. I zrobił to. Uciekł z niego dopiero wtedy, gdy się okazało, że władza może złamać pakt, tzn. zgodzić się na ekstradycję do USA. Koniec końców zginął w zasadzce – wydany przez towarzyszy w zbrodni. To złowrogie memento dla El Chapo, który doczekał bardziej zaawansowanego wieku (58 lat) niż kolumbijski poprzednik mający w dniu śmierci 44 lata.

Tak dobry ojciec

Ten prostak o niewyszukanych manierach, arcyskuteczny biznesmen i bezwzględny bandzior ma – jak opowiadają – wielkie serce dla najbliższych. Służby specjalne ustaliły, a prasa szybko doniosła, że nie potrafi wytrzymać dłużej niż 10 dni bez widzenia swoich czteroletnich córek bliźniaczek. Zawsze ma przy sobie cukierki, którymi obdarowuje swoje małe królewny. Jeszcze jeden budulec legendy i przyszłej filmowej bądź literackiej opowieści.

W sumie ma dziesięcioro dzieci z trzema żonami. Jeden z synów zginął w 2008 r. w strzelaninie przed centrum handlowym w Culiacan, kiedy toczyła się wojna między rywalizującymi kartelami. Dwóch innych, z pierwszego małżeństwa, władze oskarżają o przynależność do bandy ojca. Drugą żonę gangstera władze USA ścigają listem gończym. Obecna wybranka to była miss piękności, z których słynie stan Sinaloa.

Meksyk ma więc swojego ludowego bohatera, który konkuruje o popularność z najważniejszymi politykami – zauważył znany dziennikarz piszący od lat o narkobiznesie. Odgłosy z mediów społecznościowych nie wskazują na to, by strach i oburzenie z powodu ucieczki gangstera zawładnęły społecznymi emocjami i wyobraźnią. El Chapo budzi większe uznanie meksykańskich internautów niż zakłamani i przekupni politycy. Może rzeczywiście powinien stanąć w szranki o prezydenturę.

Polityka 30.2015 (3019) z dnia 21.07.2015; Świat; s. 54
Oryginalny tytuł tekstu: "El Chapo na prezydenta"
Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Kraj

Przelewy już zatrzymane, prokuratorzy są na tropie. Jak odzyskać pieniądze wyprowadzone przez prawicę?

Maszyna ruszyła. Każdy dzień przynosi nowe doniesienia o skali nieprawidłowości w Funduszu Sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry, ale właśnie ruszyły realne rozliczenia, w finale pozwalające odebrać nienależnie pobrane publiczne pieniądze. Minister sprawiedliwości Adam Bodnar powołał zespół prokuratorów do zbadania wydatków Funduszu Sprawiedliwości.

Violetta Krasnowska
06.02.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną