Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Świat

Od Wałęsy wizjonera do przestraszonych popisowców

Stałe kontygenty uchodźców? W dyskusjach polityków dziesiątki wykrętów

Urząd Wysokiego Komisarza ONZ ds. Uchodźców (UNHCR) ma szczegółowy, 10-punktowy plan działania, specjalistów, doświadczenia. Urząd Wysokiego Komisarza ONZ ds. Uchodźców (UNHCR) ma szczegółowy, 10-punktowy plan działania, specjalistów, doświadczenia. United Nations Photo / Flickr CC by 2.0
Szef Komisji Europejskiej Jean-Claude Juncker przedstawił plan przyjęcia 120 tys. uchodźców z Afryki i Bliskiego Wschodu przez konkretne kraje. Polsce przypadłoby 12–14 tys. z nich. Dla naszego rządu, ale także dla Czech, Węgier i Słowacji jest to jednak rozwiązanie „niemożliwe do przyjęcia”.

Kiedy Polska po 1989 r. wybiła się na niepodległość, Lech Wałęsa jako przywódca ogromnego ruchu „Solidarność” – a jeszcze się nie śniło, że będzie prezydentem – przemawiał w Genewie na forum Międzynarodowej Organizacji Pracy. Zobaczycie – mówił w wizjonerskim tonie – będą na Zachód, do Europy, płynąć rzeki ludzkie, nie możemy żyć egoistycznie. Wszyscy jesteśmy zobowiązani do ludzkiej solidarności.

Wówczas Polska nie tylko głosiła słowa o potrzebie solidarności między narodami, ale sama zabiegała o jej okazanie. I jak przewidział Wałęsa, rzeki ludzkie popłynęły do bogatej Europy, ale niezupełnie tak, jak sobie wyobrażał, bo z przyczyn jeszcze straszniejszych niż bieda – bo wojny, śmierci, gruzowiska, nędza w obozach, dzieci bez szkół.

W środę Jean-Claude Juncker, przewodniczący Komisji Europejskiej, w przemówieniu o stanie UE chwalił herkulesowy wysiłek dużo biedniejszych niż europejskie krajów – Turcji, Jordanii i Libanu – które dały schronienie i żywność milionom uchodźców, schronienie marne, często tylko w barakach i namiotach, ale lepsze niż żadne. Przedstawił również plan podziału 120 tys. uchodźców syryjskich.  Według niego na Polskę przypadnie 12–14 tys. z nich. Niestety, dla polskiego rządu, ale także dla Czech, Węgier i Słowacji jest to rozwiązanie „niemożliwe do przyjęcia” (tak we wspólnym komunikacie ze spotkania Grupy Wyszehradzkiej premierzy tych krajów określili wszelkie plany stałych kontyngentów).

To wstyd dla Polski, dziedziczki historycznej „Solidarności”, że z takim oporem i trudnością mówi o przyjmowaniu uchodźców, że w oficjalnych wystąpieniach stale słyszymy zwrot: Komisja „narzuca”. Ale nie do końca jest to zgodne z prawdą. Przecież w Unii od miesięcy istnieje też program dobrowolny, w ramach którego - bez narzucania – każdy kraj może zadeklarować, ilu uchodźców przyjmie. Po ilu zgłosiła się Polska, „zielona wyspa” całej Europy?

W dyskusjach polityków słyszymy dziesiątki wykrętów, językowych wygibasów, a często wręcz manipulacji. Na przykład – że to nie Polska jest odpowiedzialna za kryzys. Ale jak jest pożar, powódź czy wypadek drogowy, to oczywiste, że trzeba pomóc ofiarom, choć sami nie spowodowaliśmy katastrofy. Albo - dlaczego syryjscy uchodźcy nie wędrują do krajów islamskich, na przykład do bogatej Arabii Saudyjskiej. Równie dobrze można zapytać, dlaczego Polacy po zgnieceniu pierwszej „Solidarności” nie uciekali do Związku Radzieckiego.

Pani premier Ewa Kopacz mówi, że trzeba odpowiedzialnie sprawdzać wnioski o azyl, że nie można bez kontroli i tak dalej. Ale procedury są wypracowane od lat, nie potrzeba niczego wymyślać. Urząd Wysokiego Komisarza ONZ ds. Uchodźców (UNHCR) ma szczegółowy, 10-punktowy plan działania, specjalistów, doświadczenie. Nawiasem mówiąc, Polska łoży na UNHCR kwotę około 1 mln dolarów rocznie. Czterokrotnie mniejsza Szwecja – 105 mln.

Czyż trzeba przypominać podstawowe rzeczy? Polska w 1991 r. podpisała konwencję genewską o uchodźcach z 1951 r. Prawo do szukania azylu jest jednym z najważniejszych praw człowieka i częścią europejskiego dziedzictwa. Nie będzie już silniejszych emocji dla Europejczyków niż zdjęcie zwłok trzyletniego chłopca w czerwonej koszulce na brzegu morza ani – przynajmniej dla katolików – apelu papieża Franciszka, by w uchodźcy zobaczyć Chrystusa.

Były poseł Jan Król powiedział w radiu TOK FM, że gdyby święta rodzina miała uciekać przez Polskę przed Herodem, toby nie została wpuszczona. Nie jest chyba tak źle z Polakami w świetle ostatnich sondaży. Źle natomiast, że premier rządu, nie mówiąc już o prezydencie, po publikacji wyników ostatniego sondażu polskiej opinii publicznej na temat uchodźców (w którym 51 proc. respondentów stwierdziło, że trzeba uchodźców przyjąć) nie wystąpili z publicznym apelem, by wesprzeć tę tendencję odważnymi propozycjami. Zamiast tego mamy dziś popisowski front hamowania, który politycznie Polskę osłabia, szkodzi jej wizerunkowi.

Zresztą nie oglądajmy się we wszystkim na rząd. W sytuacjach nadzwyczajnych obywatele doskonale rozumieją, że trzeba nadzwyczajnych wydatków. W Polsce jest 15 mln pracujących, powiedzmy, że połowa zarabia kiepsko, ci niech sami skalkulują, czy mogą coś zrobić. Ale gdyby drugie 7,5 miliona dało zaledwie 10 zł miesięcznie, a wielu przecież stać, by od razu wpłacić 120 zł za cały rok, to mamy miliard złotych. Nie trzeba być milionerem, żeby pomagać.

Przyjmijmy uchodźców i nie targujmy się o każdą złotówkę.

Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Ja My Oni

Jak dotować dorosłe dzieci? Pięć przykazań

Pięć przykazań dla rodziców, którzy chcą i mogą wesprzeć dorosłe dzieci (i dla dzieci, które wsparcie przyjmują).

Anna Dąbrowska
03.02.2015
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną